views
W odróżnieniu od nas, niechętnie przebywają w pełnym słońcu, dzięki czemu mamy nad nimi sporą przewagę. Nie lubią też wiatru, który znosi je z kursu, dlatego nie widać komarów na górskich grzbietach.
Niegdyś ludzie lasu do odstraszania wszelkich owadów używali dziegciu, czyli smolistego produktu suchej destylacji przeżywiczonego drewna lub kory brzozowej, uzyskiwanego w wyniku wypalania w ziemnych mielerzach. Dziś mamy do dyspozycji cały arsenał preparatów odstraszających nie tylko komary.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest noszenie czapki z moskitierą - tak robią na przykład fotograficy chodzący po lesie o świcie i zmierzchu.
Komary unikają białego koloru, a jeśli już siądą na naszej białej koszulce, łatwo je „wytropić". Skuteczne jest też położenie sobie na szyi liścia łopianu lub lepiężnika, który okryje to najbardziej narażone na ukłucia miejsce.
Warto też, jeśli mamy przy sobie cytrynę lub pomarańczę, natrzeć ich skórką osłonięte miejsca na ramionach i szyi - olejki cytrusowe i goździkowy odstraszają komary, choć mogą też działać uczulająco. Również odstraszające właściwości mają lawenda i mięta. Swędzenie po ukąszeniu można złagodzić octem lub plastrem surowej cebuli.
Może się nam też przytrafić jedna natrętna mucha albo cały ich rój. Dużo groźniejsze są jednak meszki - maleńkie, fruwające stworzenia, których w Polsce występuje kilkadziesiąt gatunków. Nie tylko uprzykrzają nam życie, ale bywają też nosicielami chorób. Należy unikać miejsc wylęgu meszek, okrywać ciało, a także przemywać miejsca ukąszeń, gdyż przez maleńkie ranki wnikać mogą zarazki do krwioobiegu. W ostateczności możemy sięgnąć po preparaty do zwalczania meszek.
Komentarze
0 comment