views
Wciągają zwierzę pod wodę i topią je. Kawałki zdobyczy wyszarpują, okręcając się wokół własnej osi. Część mięsa chowają na później - lekko zepsute jest dla nich łatwiej strawne.
Nie chce się wierzyć, ale krokodyle mamy są niezwykle troskliwe. Budują gniazdo, strzegą go, a kiedy wylęgną się młode - przenoszą je do wody w swojej śmiercionośnej paszczy.
Krokodyl nilowy nie cieszy się dobrą sławą. Ma na swoim sumieniu więcej ludzi niż Iwy, lamparty, słonie, bawoły i inne niebezpieczne ssaki razem wzięte. Zadziwiająca jest więc przyjaźń tego przedpotopowego gada ze żwirowcem, niewielkim barwnym ptaszkiem o długim jak szpilka dziobie. Pierzasty bohater bez lęku wkracza do otwartej paszczy bestii. Co ciekawe, bezwzględny zabójca mu na to pozwala!
Żwirowiec jest szczoteczką do zębów, sanitariuszem i przyjacielem w jednej niepozornej istocie. Wydłubuje spomiędzy zębów gada resztki pożywienia, odrywa od języka pijawki, biega po krokodylim grzbiecie, zbierając pasożyty. Ponadto głośnym krzykiem i uderzeniami skrzydeł w gadzi łeb ostrzega przed niebezpieczeństwem.
Krokodyle znoszą te wszystkie zabiegi ze stoickim spokojem. Może dlatego, że z ewolucyjnego punktu widzenia dla ptaków krokodyl jest... stryjecznym dziadkiem?
Komentarze
0 comment