Doradzamy ustnie, pisemnie albo gestem, posługując się zawsze najbardziej przemawiającym do wyobraźni ofiary — własnym przykładem. Argument, że i nam przydarzyła się identyczna, a nawet jeszcze gorsza historia, z której znaleźliśmy jednak znakomite wyjście, a mianowicie (tu historia z wyjściem), jest zawsze nie do odparcia. Jeśli naprawdę kochamy każdemu coś doradzić, nasz życiorys, złożony z identycznych, a nawet jeszcze gorszych wypadków niż te, jakie się naszym ofiarom przytrafiają, winien się kształtować co najmniej następująco: urodziliśmy się jako wcześniak w nie opalonym przedziale kolejki dojazdowej, w czepku. Przy naszym porodzie pomagał pijany konduktor, który w kilka minut później wpadł pod wagon, pociągając jeszcze na dodatek za sobą naszą matkę. Licząc roczek życia zaledwie, wypadamy z kołyski na podłogę. Wypadając, jednocześnie trujemy się gazem, który gosposia, epileptyczka, zapomniała wyłączyć wychodząc z mieszkania. Ledwo odratowani — siwiejemy. W drugim roku życia przerabiamy cały program szkoły podstawowej, w trzecim opanowujemy biegle cztery języki, w czwartym gramy po mistrzowsku na fortepianie, skrzypcach i flecie. W piątym roku życia łysiejemy na skutek ugryzienia przez wściekłego psa, zatrutego grzybami. Następnych kilka lat spędzamy kolejno w szpitalu, sanatorium i domu rehabilitacyjnym, chorzy na chorobę, której lekarze nie potrafią nazwać. Kiedy mamy lat dziesięć, zakochuje się w nas kobieta o czterdzieści lat od nas starsza. Zostajemy jej utrzymankiem, a ponieważ kobieta jest dostatecznie bogata, pięć lat później udaje się nam równocześnie wziąć na utrzymanie naszą pierwszą miłość, o dwa lata od nas młodszą. Fakt ten pozwala naszej miłości częściowo uniezależnić się od o trzydzieści lat od niej starszego mężczyzny, którego ona z kolei jest utrzymanką. To zaś pozwala mężczyźnie o trzydzieści lat starszemu od naszej miłości na częściowe uzależnienie od siebie o dwadzieścia pięć lat młodszej od niego córki o czterdzieści lat starszej od nas kobiety, której jesteśmy utrzymankiem.
Ponieważ jednak córka starszej o czterdzieści lat od nas kobiety, której jesteśmy utrzymankiem, jest tylko częściowo uzależniona od mężczyzny o dwadzieścia pięć lat starszego od niej, a to dlatego, że mężczyzna ten częściowo jeszcze uzależnia od siebie naszą miłość o trzydzieści lat od niego młodszą, uzależniamy więc częściowo od siebie i tę córkę. W wieku jedenastu lat wypadają nam zęby, w wieku dwudziestu lat operują nam kolejno: migdałki, wyrostek robaczkowy, żołądek, woreczek żółciowy, dwunastnicę, nerkę, żylaki, hemoroidy i guz w mózgu. W wieku trzynastu lat wymieniają serce. W wieku piętnastu lat zostajemy krajowym mistrzem dzisięcioboju. I tak dalej...