Jak wyglądała historia rodzaju ludzkiego? - Skąd wziął się człowiek
Jak wyglądała historia rodzaju ludzkiego? - Skąd wziął się człowiek
Dla zwolenników teorii ewolucyjnej sprawa jest jasna. Historia rodzaju ludzkiego rozpoczęła się w momencie, gdy pierwszy praprzodek przyszłej linii ludzkiej oddzielił się od praprzodków dzisiejszych szympansów. Uczeni nie znają dokładnego momentu podziału, ale jest pewne, że nie doszło do niego wcześniej niż 7 mln lat temu. W tym czasie musiały zajść wszystkie niezbędne zmiany, które sprawiły, że człowiek mógł stać się twórcą symfonii, teorii względności i broni jądrowej.

Według teorii Karola Darwina (1809-1882), która uznawana jest przez współczesną naukę, jedne gatunki rozwijały się z innych, poprzedzających je gatunków. Jednak gdy zaczniemy przyglądać się  tej teorii z bliska, możemy mieć kłopoty z wyobrażeniem sobie,  jak to mogło konkretnie wyglądać. Granice gatunków zaczną się zamazywać, wzory wzajemnego pokrewieństwa przypominać będą misternie splecioną intrygę, której rozwiązanie zależy często od tego, kto i z jakich pobudek próbuje  ją rozplątać. Pod warstwą tych połączeń i przypominających dżunglę komplikacji rysuje się historia ewolucji rodzaju ludzkiego. Jest to historia prostowania się syl­wetki, spłaszczania czoła, coraz zręcz­niej szych rąk i przede wszystkim po­ wstawania złożonych stosunków  społecznych - tak silnych i skompli­kowanych, że afrykańskie naczelne umożliwiły rekordowo szyb­ kie przejście od małych grup do dzisiejszych wielomilio­nowych miast.

CUD ZWANY CZŁOWIEKEM

Z tego też powodu wielu współczesnych antropolo­gów nie skupia się na opisie poszczególnych gatunków, ale na poszukiwaniu najważ­niej szych przyczyn „cudu uczłowieczenia". Zmiany w wyglądzie naszych dawnych krewnych są odwzorowaniem tego, co nie zachowało się w żadnej skamieniałości - zmiany w sposobie myślenia i zachowania. Prosty przykład: eksperci od rozwoju człowieka i ssaków naczelnych (antropolodzy i prymatolodzy) zakładają, że przodkowie dzisiejszych ludzi żyli długo w podobnym środowisku, w jakim żyją dziś typowi przedstawiciele sawannowych naczelnych -pawiany. Jak jednak doszło do tego, że właśnie w naszej linii udało się „pokonać przeszkodę" i stać się tak wyjątkowymi stworzeniami? Wśród naukowców coraz częściej pojawiają się głosy, że kluczem do zrozumienia wszystkich zmian, obserwowanych u człowieka, są przemiany w organizacji społecznej i obowiązki, które z niej wynikają. Eksperci znają tę teorię pod nazwą hipotezy mózgu społecznego (ang. social brain hypothesis). Została sformułowana przez brytyjskiego antropologa i psychologa Robina Dunbara (ur. 1947).

AFRYKA S I Ę ZMIENIA

Każda histmia, którą zaczynamy opowiadać o naszych najstarszych dziejach, ma zawsze kolejne historie, które ją uzupełniają. Jedną z takich uzupełniających historii jest zakre­ślenie przemian środowiska życia. Do rozwoju linii człowieka doszło w okre­sie, w którym Afryka, uważana za naszą kolebkę, przechodziła dwie bardzo ważne zmiany. Po pierwsze pierwotnie zalesiony ob­szar stopniowo przeobrażał się w sawannę. Za najważniejszą konsekwencję powstania sawanny uważa się przejście naszych przod­ków z czteronożności na dwunożność. Wed­ług hipotezy nasi przodkowie stanęli na dwóch nogach dlatego, że wyprostowana postawa umożliwiała im lepszą widoczność w terenie.

ZŁOŚĆ WULKANU A CHÓD CZŁOWIEKA

Jednak niedawno hipoteza ta została podwa­żona przez paleontologów z The University of York, pod kierownictwem dr Isabelle Winder. Uczeni wzięli pod uwagę również inny bar­dzo ważny proces z tego czasu - tworzenie się  Wielkiego Rowu Wschodniego, oddzielają­cego obszar dzisiejszej Etiopii, Kenii i Tan­zanii od reszty kontynentu. Ten proces geo­logiczny spowodowany jest przez zwiększoną aktywność wulkaniczną, która powoduje falowanie tego obszaru. Właśnie tak odmieniony teren miał być zachęcający dla pierwszych „prostujących się naczelnych" i miał się stać ich rajem. Zmie­niony, pofalowany teren zapewniał wiele no­wych możliwości kryjówek i obfitował w wiele źródeł pożywienia.

CHÓD, MÓZG I PIERWSZY KROK W KIERUNKU CZŁOWIEKA

Wyprostowana postawa w znaczący sposób zmienia położenie miednicy. Jest to bardzo sprzyjające. Nasza postawa i pozycja mied­nicy nie tylko zapewnia prawidłowe oparcie w chodzie, ale jest także ochroną dla naszych wnętrzności. Bez nich brzuch wisiałby nie­ foremnie, a nasi przodkowie mieliby duże trudności z ucieczką przed niebezpieczeń­stwem.  Współcześnie wielkość i pozycja miednicy znacznie ogranicza. Otwór pomiędzy kośćmi łonowymi, przez który musi przejść dziecko podczas porodu, jest dosyć niewielki. Gdyby dziecko miało się rodzić z mózgiem takim, jak u większości ssaków, ciąża musiałaby trwać aż 21 miesięcy. Dziecko o takich rozmiarach nie zmieściłoby się jednak w drogach rodnych prakobiet, dla­ tego musi rodzić się znacznie wcześniej. Tros­ka o dziecko, zależne od rodziców jeszcze przez długie lata, zmieniła wygląd stosunków pomiędzy poszczególnymi członkami grupy. Żeby spełnić swoje obowiązki, nasi przodkowie musieli nauczyć się współpracy na nie­ znanym wcześniej poziomie. Tym samym uczynili pierwszy krok do człowieczeństwa.

ROSNĄCY MÓZG I PIERWSI LUDZIE

Jak poznać, czy mózg ludzki radził sobie z coraz bardziej skomplikowanymi zadania­ mi, które stawiało przed człowiekiem życie w coraz bardziej złożonej i mniej przejrzys­tej społeczności? Odpowiedź nie jest żadnym zaskoczeniem. Jednoznacznym wskaźnikiem, który wiąże się z ludzką inteligencją, jest pojemność czaszki, którą łatwo określić zeskamienia­ łych znalezisk.  Objętość mózgu sahelantropów, onorinów, ardipiteków i późniejszej, bardzo rozgałęzionej grupy australopiteków, zaledwie nieznacznie  przewyższała objętość mózgu dzisiejszych naczelnych. Również u australopiteków obję­tość mózgu wynosiła niewiele ponad 400 cm3, czyli praktycznie tyle samo, co u współczes­nych szympansów.   Znaczny postęp nastąpił wraz z pojawie­niem się rodzaj u Homo. Już jego pierwsi przedstawiciele, gatunki H. habilis i H. ru­dolfensis przeskoczyli na poziom 600 cm3, H. erectus miał już mózg o wielkości ponad 800 cm3. Absolutnym rekordzistą jest neandertalczyk, który posiadał mózg o objętości 1 800 cm3. Dla porównania - mózg przeciętnego człowieka ma wielkość 1450 cm3.

JAK NIE NARAŻAĆ DZIECKA NA ŚMIERĆ?

O czym świadczą te przemiany? Z pewno­ścią możemy powiedzieć, że są świadectwem rozwoju ludzkiej myśli. Ale dlaczego myśleć zaczęli ludzie, a nie np. pawiany? W odróż­nieniu od tych dużych sawannowych na­ czelnych, człowiek posiada jedną wyjątko­wą cechę - umiejętność kochania. W grupach pawianów panuje albo pro­miskuityzm (z samicą może parzyć się każ­ dy samiec), albo system haremowy (samiec posiada swoją grupę samic). Dlaczego sys­temy te są użyteczne?  Uczeni uważają, że oba typy zachowania obniżają ryzyko, że rozzłoszczony samiec zabije swoje mło­de, przypuszczając, że nie są jednak jego (dzieciobójstwo). W przypadku występowania promiskui­tyzmu samiec nigdy nie może być pewny, czy młode są jego potomkami. W systemie haremowym zaś zawsze ma pewność, że mło­de są z nim spokrewnione.

MIŁOŚĆ JAKO PRODUKT EWOLUCJI

Jaki jest związek tego zjawiska z wyjąt­kowym fenomenem ludzkiej miłości? W oczach naukowców miłość można op­isać jako więź łącząca dwie osoby. Dzięki te­ mu, że Judzie żyją w parach (wprawdzie nie zawsze, ale w większości przypadków), wy­ raźnie zmniejsza się prawdopodobieństwo, że potomstwo nie będzie należało do samca. Wspólna inwestycja w młode, które przez długi czas nie potrafią same o siebie zadbać, nie byłaby tak prosta bez miłości między ro­dzicami.

WIELKI MÓZG, WSPÓŁPRACA I RÓWNANIE RÓŻNICZKOWE

Pewnie wydaje się Wam, że brzmi to zbyt prosto i idyllicznie ... W rzeczywistości częs­to rodzina działa w zupełnie inny sposób? Oczywiście! Każdy z rodziców ma przecież swoje własne zainteresowania. Samce dążą do przekazania swoich genów, samice natomiast opiekują się potomstwem i chcą, by samiec całą uwagę poświęcili wspólnemu potom­kowi. Jak rozwiązać ten konflikt interesów?  Natura postanowiła oprzeć się przede wszystkim na najprzyjemniejszym elemen­cie związku dwojga ludzi - seksie. Nasze upodobanie kontaktu fizycznego oraz fakt, że najchętniej odbywamy stosunek w odo­sobnieniu, wskazują na to, że seks miał na „uczłowieczenie małpy" co najmniej tak du­ży wpływ, jak np. polowanie czy praca.

WSPÓŁPRACA WYMAGA DUŻEGO INTELEKTU

Wróćmy do sedna naszego wykładu.Współ­praca, która jest niezbędnym elementem do  przeżycia we społeczności, warunkowanej przez walkę samolubnych pragnień jednostek, wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego. Możliwe, że nasze umiejętności obliczania równań różniczkowych i komponowania symfonii odpowiada potrzeba przeżycia, pomimo niesprzyjającego otoczenia.

Komentarze

https://minds.pl/assets/images/user-avatar-s.jpg

0 comment

Nikt jeszcze nie napisał komentarza!