views
Są wycieczki w kosmos i w głębiny oceanów. I tak nieprzerwanie od 1938 roku, kiedy to na Ziemię spadła wystrzelona z Kryptona kapsuła, a w niej - Kal-El - czyli Superman.
Od najmłodszych lat we wszystkim, co robił, był super - miał super siłę, super słuch i super wzrok. Z tych wszystkich super cech nieporównywalną z nikim i niczym wizytówką Supermana była jego siła. Twórcy postaci Supermana - Joe Shuster i Jerry Siegel - nie chcieli, by przyczyny jego nadludzkiej siły pozostawały jedynie w sferze domysłów. W jednym z pierwszych odcinków komiksu wyjaśnili, że Krypton był większą planetą niż Ziemia, w związku z tym na jego powierzchni panowało większe przyciąganie grawitacyjne. Czy to mogłoby być powodem siły Supermana ? Jak najbardziej. Skoro np. na Księżycu przyciąganie grawitacyjne jest sześć razy mniejsze niż na Ziemi, człowiek mógłby tam podnieść przedmiot mający sześć razy większą masę niż na Ziemi. Mniejszą siłą grawitacji na naszej planecie można wytłumaczyć także przeskakiwanie przez super bohatera większych przeszkód. Na powierzchni Księżyca - mimo bardzo ciężkich skafandrów - amerykańscy kosmonauci poruszali się w podskokach, jakby mieli sprężyny w butach.
Na początku serii Superman nie potrafił latać, a swoją siłę demonstrował głównie, podnosząc samochody. Popularny u nas maluch waży około 600 kg. Na Księżycu podniósłby go zatem ktoś, kto na Ziemi nie ma problemów z udźwignięciem 100 kg. Profesor James Kakalios, fizyk z Uniwersytetu w Minnesocie i autor książki pt. The Physics of Superheroes, oszacował, że nadludzkie możliwości Supermana dałoby się wyjaśnić, gdyby Krypton był sześć razy cięższy od Ziemi. W takim przypadku Superman na Ziemi potrafiłby skakać na wysokość około 15 metrów i na odległość ponad 50 metrów. Gdyby Superman miał tyczkę, doskoczyłby do wysokości niespełna 40 metrów, na długich dystansach (np. maraton) biegałby z prędkością około 120 km/godz., a w sprincie ponad 200 km/godz. Sytuacja z osiągami Supermana zaczęła się jednak komplikować pięć lat po komiksowym debiucie.
W 1943 roku Superman nauczył się już latać i to od razu szybciej od światła. A tego nie da się wytłumaczyć żadną miarą. Poza tym z każdym następnym odcinkiem swoich przygód podnosił coraz cięższe przedmioty (autobusy, statki, samoloty a nawet całe wieżowce). To już wymaga czegoś więcej niż tylko inna grawitacja rodzinnej planety. W końcu, żeby Superman mógł podnieść samolot (np. 180 tonowego boeinga 747), Krypton musiałby mieć około 1800 razy większą grawitację niż ziemska i masę tysiące razy większą od naszego Słońca! Zdaniem brata Guya J. Consolmagno, jezuity i astronoma z Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, istnienie planety o sile grawitacji 50 razy większej od ziemskiej jest niemożliwe. To jednak nie jedyne nieścisłości super bohatera.
- Superman porusza się w pionie, wyprostowany na dwóch nogach, a to oznacza, że grawitacja w miejscu, w którym się urodził, nie może być dużo większa niż na Ziemi - tłumaczy Seth Shostak, astronom pracujący w SETI Institute w Mountain View w Kalifornii. - W innym wypadku poruszałby się na czterech albo nawet sześciu nogach - dodaje.
Stąd po 1943 roku autorzy przygód Supermana zasugerowali, że czerpie on dodatkową energię ze Słońca. Na Ziemi robią tak rośliny, glony i bakterie przez reakcję fotosyntezy. Jeżeli Superman też tak potrafi, to na pewno nie dzięki chlorofilowi - barwnikowi, który w ziemskiej fotosyntezie odgrywa decydującą rolę. Ten występujący w roślinach ma kolor zielony, a ten w glonach i bakteriach - żółty. Poza tym Superman nie eksponuje nagiego ciała na promienie słoneczne. Z wyjątkiem głowy jest ono szczelnie zakryte obcisłym uniformem. W 1960 roku Superman usunął całą Ziemię z kursu kolizyjnego nadlatującej asteroidy (choć oczywiście łatwiej byłoby ruszyć mniejszą asteroidę). Wtedy też dodano kolejne wytłumaczenie nadludzkiej siły bohatera. Cywilizacja Kryptonian była znacznie starsza od ziemskiej. Starsza i bardziej zaawansowana technicznie.
To zaawansowanie techniczne miało być źródłem większych możliwości fizycznych mieszkańców. Tylko czy ten argument ma sens ? Raczej nie. Gdyby tak było rzeczywiście, zamieszkujący teraz Ziemię ludzie powinni być silniejsi od żyjących od 2 do 4 milionów lat temu australopiteków. W pojedynku siłowym jednych z drugimi człowiek współczesny nie miałby żadnych szans. Im bardziej zaawansowana cywilizacja, tym słabsi fizycznie (choć silniejsi intelektualnie) są jej członkowie. Superman powinien być więc słaby jak komar, a nie silny jak słoń. Jest również bardzo prawdopodobne że nasze ziemskie warunki miały by wpływ na niego i po pewnym czasie stałby się tak samo słaby jak mieszkańcy Ziemi.
Pierwsze odcinki przygód Supermana można uznać za prawdopodobne. Istnienia rozumnych i zaawansowanie rozwiniętych istot w kosmosie nie można przecież wykluczyć. Tak samo zresztą jak globu o wyższej niż ziemska grawitacji. Później było coraz mniej naukowo a coraz bardziej fikcyjnie. Super zimny oddech, cofanie czasu, strzelanie z oka laserem czy wiązką promieni rentgenowskich (żeby widzieć przez ściany) to tylko bajka. Ale nie o to przecież chodzi żeby zrozumieć, tylko żeby się dobrze bawić.
- Superman jest przykładem stworzenia, którego na pewno nie znajdziemy w poszukiwaniach pozaziemskiego życia - powiedział Seth Shostak z SETI Institute. - Chcielibyśmy, żeby istniał, ale nie istnieje. Kosmici są prawdopodobni. Superman nie - kończy Robert Weinberg, Autor książki - The Science of Superheroes.
Komentarze
0 comment