views
W grudniu 1942 roku dokonano jednego z najważniejszych odkryć w dziedzinie fizyki. Włoski fizyk żyjący w amerykańskim Chicago Enrico Fermi (1901-1954) i jego współpracownicy uruchomili pierwszy reaktor jądrowy. Po udanych testach swojego wynalazku Fermi sprzedał kilka patentów w dziedzinie energii jądrowej, a także otrzymał Nagrodę Nobla za swoją pracę. Okazuje się jednak, że pierwsza reakcja nuklearna miała miejsce już przed 2 miliardami lat! Czy rzeczywiście była dziełem przyrody, jak twierdzą naukowcy?
URAN ZOSTAŁ JUŻ WYKORZYSTANY!
Gabon ma niezwykle bogate złoża uranu. W1972 roku prace badawcze prowadził zespół francuskich naukowców pracujących przy produkcji paliwa dla elektrowni jądrowych. To właśnie oni odkryli złoża uranu. Podczas analizy składu izotopowego tutejszego uranu zauważyli niewielkie odchylenia, zawierał on mniejszą ilość izotopu 235U, niż oczekiwano. Po przeprowadzeniu różnego rodzaju badań naukowcy ze zdziwieniem stwierdzili, że ten uran był już w przeszłości rozszczepiony. Czyli w Gabonie istniał i działał reaktor jądrowy, gdzie dochodziło do łańcuchowej reakcji rozszczepienia jąder uranu. Cały proces miał miejsce... 2 miliardy lat temu! Naukowcy zlokalizowali do tej pory 16 miejsc, w których zachodziła reakcja. Cześć z nich znajduje się w pobliżu kopalni Oklo w południowo-wschodniej części Gabonu, a część w oddalonym o 30 kilometrów mieście Bangombe. Jak mogło dojść do tego typu reakcji na planecie, na której nikt nie mieszkał? Do tej pory uważano, że tylko człowiek jest w stanie rozszczepić atomy...
DZIEŁO NATURY?
Odkrycie reaktora w Gabonie zmusiło naukowców do przewartościowania swojej wiedzy. 2 miliardy lat temu, kiedy jedynymi żywymi stworzeniami na naszej planecie były bakterie, sinice, pierwsze algi i organizmy wielokomórkowe, inny niż naturalny sposób powstania reaktora nie wchodził w grę. Jay Cullem z University of Victoria w Kanadzie twierdzi, że Gabon to jedyne miejsce na kuli ziemskiej, gdzie w prehistorii doszło do naturalnego powstania reaktora. Naukowcy stwierdzili więc, że mu-siało dojść do niezwykłego zbiegu wydarzeń i okoliczności, dzięki czemu powstały wyjątkowe warunki potrzebne do zapoczątkowania i przebiegu skomplikowanej reakcji łańcuchowej. Niektórzy naukowcy twierdzą jednak, że to zupełnie niemożliwe...
KTO KONTROLOWAŁ CAŁY PROCES?
Ci, którzy kwestionują teorię naturalnego procesu, dysponują ciekawymi argumentami. Na podstawie analiz geologicznych i radiochemicznych stwierdzono, że złoża uranu w gabońskich masywach skalnych umożliwiły generowanie i utrzymywanie reakcji jądrowej o stabilnych parametrach przez bardzo długi czas. Każdy z reaktorów działał przez około 150 tysięcy lat, a ogółem reakcje jądrowe trwał}- tu ponad pół miliona lat! Jak to możliwe, że reakcja nigdy nie przerodziła się w niekontrolowaną produkcję energii, która mogłaby spowodować rozpuszczenie okolicznych skał, a nawet eksplozję jądrową? I dlaczego reaktor ani odpady radioaktywne nie miały praktycznie żadnego wpływu na okoliczny teren? Niektórzy twierdzą, że nad całym procesem musiały czuwać jakieś inteligentne istoty...
KONKRETNE WYMAGANIA
Przebieg reakcji w Oklo jest dokładnie taki sam jak we współczesnych elektrowniach jądrowych. Do przeciwników teorii o naturalnej proweniencji procesów zaliczał się m.in. amerykański chemik, odkrywca wielu pierwiastków i laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii Glehh T. Seaborc (1912-1999), który przez kilka lat pełnił obowiązki przewodniczącego Komisji Energii Atomowej. Do tego, by uran spalił się w czasie tej reakcji, potrzeba wody. Powszechnie akceptowanym wyjaśnieniem dla tych naturalnych reaktorów jest to, że do złóż uranu dostała się woda. Jednak, by w ogóle rozpocząć reakcję, woda musi być absolutnie czysta, wyjaśniał Seaborg. I chociaż woda na Ziemi w tym czasie była z pewnością znacznie czystsza niż dzisiaj, to jednak nie na tyle, by zapoczątkować reakcję łańcuchową. Zdaniem naukowca wystarczy kilka cząsteczek zanieczyszczeń w milionach cząsteczek wody, by cały proces nie miał szans na start. Według Seaborga woda w tak czystej postaci nie Istnieje nigdzie na świecie!
ELEKTROWNIA POZAZIEMSKIEJ CYWILIZACJI?
Kolejnym warunkiem pozwalającym na działanie reaktora jest wysoka koncentracja izotopu 235U. Podobno 2 miliardy lat temu stosunek izotopów 235U i 238 był odpowiednio wysoki, by mogło dojść do reakcji. Kilku specjalistów zwróciło uwagę, że w żadnym momencie historii geologicznej Ziemi ruda uranu nie była na tyle bogata w 235U, by mogło samoistnie dojść do rozpoczęcia reakcji -twierdził holenderski badacz i pisarz Rene Noorbercem (1928-1995). Dlatego według niektórych jedynym możliwym wyjaśnieniem całej tej sytuacji jest, iż chodzi o pozostałości niegdyś prężnej elektrowni jądrowej, nad którą pieczę sprawowały inteligentne istoty. Badacze przypominają, że do podobnych reakcji w odległej przeszłości prawdopodobnie dochodziło również na Marsie. Czy w naszym Układzie Słonecznym kosmici posiadali niegdyś elektrownie, które dostarczały im energię?
KTO ZBUDOWAŁ PREHISTORYCZNE BOMBY ATOMOWE?
O istnieniu obcej cywilizacji, która mogła być doskonale obeznana z energią jądrową, świadczą nie tylko reaktory w Gabonie. Inny przykład potwierdzający tę tezę to ślady po wybuchu jądrowym, który mógł mieć miejsce na terenie starożytnego miasta Mohendżo Daro leżącego w pobliżu brzegu Indusu. Miasto było zamieszkiwane mniej więc od 3000 do 2000 roku p.rte. Brytyjsko-włoska para naukowców Jayce Dayenport i Enrico Yincemti odkryli, że miasto pochłonął żar, którego temperatura przekraczała 1500°C. W jednym miejscu, które uznano za epicentrum katastrofy, wszystkie domy zostały zrównane z ziemią, a zasięg uszkodzeń zmniejszał się wraz ze wzrostem odległości. W ruinach znaleziono również wiele odłamków zielonego szkła radioaktywnego, a znalezione szkielety były ponad pięćdziesięciokrotnie bardziej napromieniowanie, niż powinny. Czy starożytne miasto stało się celem ataku nuklearnego ze strony pozaziemskiej cywilizacji?
Komentarze
0 comment