views
W ostatnich czterech dekadach stopy Brytyjczyków wzrosły o dwa rozmiary. Obywatele są wyżsi i ciężsi. Nie jest to jednak zmiana na lepsze. Konsumenci usiłują wcisnąć stopy w za ciasne buty, niekiedy z powodu próżności, innym razem w odpowiedzi na niską dostępność obuwia w większym rozmiarze. Na konsekwencje nie muszą długo czekać. Większość z nich doczekuje się bólu, haluksów oraz deformacji stóp i stawów.
Zmianę odczuwają także producenci obuwia, którzy są zmuszeni wychodzić poza standardy. Podczas gdy dawniej męskie buty kończyły się na rozmiarze 12 (polskie 47), dziś standardowo dostępne są w rozmiarach 13 i 14. Podobnie jest na półkach z obuwiem dla pań. Dawniej trudno dostępny rozmiar 6 (polskie 39,5) obecnie jest powszechny. Coraz łatwiej także o damskie buty w rozmiarach 42-43, choć naturalną rzeczą jest ich brak w większości popularnych sieciówek.
Coraz większe stopy nie są jednak zjawiskiem brytyjskim, bo zauważalne jest ono również w USA czy nad Wisłą. Każda para butów w większym rozmiarze jest na wagę złota, tym bardziej że zarówno panie, jak i panowie chcą nadążać za trendami. Jak pisze w swoim artykule Jeremy Laurance, nie jest to jednak efekt darwinowskiej ewolucji (nie ma tu mowy o doborze naturalnym). Wpływ na większy rozmiar stóp mają przede wszystkim styl życia i współczesna dieta.
Wraz z wiekiem ludzie są coraz więksi. Teza ta dotyczy szczególnie ludzi z nadwagą. Stopy, które stanowią rodzaj fundamentu dla ciała, stają się szersze i puchną. Buty, które dotychczas były odpowiednie, zaczynają uciskać. Dieta wpływać może jednak nie tylko na otyłość, ale i na rozmiar stóp w dzieciństwie. W dzisiejszych czasach jest ona bogatsza w składniki odżywcze, które pobudzają hormon wzrostu. Wyższe i obdarzone w większe stopy są więc już 11-letnie dzieci.
Coraz większe stopy nowych mieszkańców Ziemi są zjawiskiem, które trudno zatrzymać. Miejmy tylko nadzieję, że producenci nie zapomną z tego powodu o paniach, które dałyby się pociąć za nieco dłuższe stopy.
Komentarze
0 comment