views
Towarzyszę jej i deszcz, i stonce Te dwa składniki są niezbędne. Światło słoneczne, natrafiając na maleńkie kropelki deszczu, rozszczepia się (rozdziela) na szereg barwnych smug. W rzeczywistości bowiem składa się ono z wielu barw, mimo, że nazywamy je światłem białym. To trochę przypomina mieszanie farb Jednak gdy zmieszamy ze sobą czerwoną, pomarańczową, żółtą, zieloną, niebieską i fioletową farbkę, wyjdzie nam jakiś szarobury kolor. Ze światłem jest inaczej. Po złożeniu tych barw otrzymamy światło białe. ,
Gdy pada deszcz i nagle zaświeci słońce, tęczy trzeba szukać po przeciwnej stronie, tak by słonce było za naszymi plecami. .
Zęby podziwiać tęczę, nie trzeba czekać na deszcz. Możemy ją „wyprodukować". Potrzebna jest nam szklana bryłka o trójkątnych ścianach, zwana pryzmatem. W naturze zastępują ją kropelki deszczu. Jeśli odpowiednio skierujemy promień światła słonecznego (używając na przykład kartonu z wyciętą dziurką) na pryzmat, to po przejściu przez jego dwie ścianki, światło rozszczepi się i ujrzymy barwną smugę. To rozdzielenie wynika z różnic między światłami: czerwonym, niebieskim, zielonym i tak dalej. Światło czerwone, z górnego skraju tęczy, załamuje się (zakrzywia) najsłabiej. Światło fioletowe, z dolnej krawędzi, najmocniej się „zagina". Dlatego me wychodzą z pryzmatu razem, ale osobno.
Komentarze
0 comment