views
Po śmierci ciała dusza-duch żyjącej na Ziemi istoty trafia do miejsca o innym wymiarze światła. Ta strefa, miejsce zwane niekiedy poziomem zatrzymania, nie jest jeszcze powrotem do Tao, Boga, Stwórcy ani nie jest już planem materialnym. Strefa zatrzymania jest jakby poczekalnią przed kolejnym wcieleniem się duszy w ciało. Grupa dusz o tych samych celach skupia się wokół siebie i wymienia doświadczenia zebrane na Ziemi. Potem każda z nich ustala swe kolejne zadania i wraca na Ziemię dla dalszej ewolucji.
Jakiś czas temu mogłam obserwować i rejestrować, za zgodą prowadzącej i pacjentów, sesje regresji hipnotycznej.
Nieżyjąca już lekarka, szukając przyczyn poważnego schorzenia, zastosowała m.in. metodę regresu. Osoba poddawana temu procesowi po wprowadzeniu w trans opisywała zjawiska i zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości. Przestrzeń, w której się znalazła, określiła jako poczekalnię. Informowała, że istoty w niej przebywające odpoczywały tam, oczekując na kolejne zejście na Ziemię. Miały kształt kulek i komunikowały się ze sobą za pomocą myśli. Bardzo trudno było jej to zwerbalizować. Istot znajdujących się tam było dużo i spotykały się tu nie pierwszy raz. Teraz wymieniały się doświadczeniami i kolejną zdobytą porcją wiedzy... To miejsce było strefą, w której każda kulka/istota przegląda to, co już zrobiła i co myśli. Wie też, co jeszcze trzeba zrobić... Na Ziemi kulki (istoty ludzkie) są w różnych miejscach, ale tam w poczekalni są wszystkie razem...
Przestrzeń, w której się znalazła, określiła jako poczekalnię. Istoty w niej przebywające odpoczywały tam, oczekując na kolejne zęjście na Ziemię.
\N niedalekiej odległości znajdowały się również inne grupy kulek. Poszczególne grupy różniły się od siebie kolorem i jego intensywnością, zależnie od częstotliwości wibracji. Każda duża grupa naradzała się, uzupełniała i dzieliła na mniejsze, które przyjmowały na siebie określone zadania przed ponownym lub, w przypadku nowo przybyłych do poczekalni, pierwszym zejściem na Ziemię. Według opisu poddawanej regresowi osoby do tej strefy dostać się można, lecąc tunelem. Na pytanie lekarki: „Jak wracasz na Ziemię?" - odpowiedziała: „Z powrotem lecisz tunelem jako kulka, ale schodzisz i zabierasz to, to, to i się zagęszczasz, zaciemniasz".
Ten niewielki fragment cofania w czasie obrazuje - według mnie - szeroko pojętą wędrówkę duszy od inkarnacji do inkarnacji. Wiele wskazuje na to, że przychodzimy/schodzimy na Ziemię nie dla odpoczynku. Rodzimy się, by doświadczać, przypominać sobie siebie i ewoluować. Zagęszczanie, zaciemnianie związane jest z wyborem ciała i zejściem na Ziemię. Ta mała „kulka", o której wspomina się w cofaniu się w czasie, jest cząstką Tao, Boga lub Istnienia wszystkiego, co jest. Określa ona nasze rzeczywiste pochodzenie.
W dalszej części tej sesji lekarka nadal próbowała znaleźć przyczynę obecnych problemów zdrowotnych pacjentki. Były to poważne schorzenia związane ze stawami. Mając za sobą studia także z medycyny naturalnej na Zachodzie, wiedziała, że najstarsze zapisy inkarnacyjne i związane z nimi emocje bywają zapisane w tkankach twardych, kościach. Próba przeniesienia się do czasów, gdy zaczęły się kłopoty zdrowotne pacjentki, była udana. Krok po kroku przeglądały przeszłe życia, szukając przyczyn obecnych chorób ciała.
Indywidualna esencja wskazuje tylko te inkarnacje, w których były przypadki mocnego uszkodzenia organizmu. Okazało się, że wiele doświadczeń z przeszłych inkarnacji znalazło odbicie w dolegliwościach ciała w obecnym życiu pacjentki. Między innymi w jednej inkarnacji indywidualna esencja była dziewczynką, córką bogatych białych ludzi gardzących „czarnuchami". Przy porodzie doznała poważnego uszkodzenia nogi i to zaciążyło na całym jej życiu. Odrzucona przez rodzinę, mimo spełnienia siebie, była bardzo samotna. Uczucie odrzucenia pozostało. W innej inkarnacji była mężczyzną. Ważnym, wojowniczym i zamożnym. W młodym wieku w czasie wyprawy młodzieniec spadł z konia. Bardzo mocno uszkodził stopę. Nigdy już nie wrócił do pełnej sprawności fizycznej. Do końca swego pobytu na Ziemi czuł odrzucenie i pretensje poddanych. Nie mógł już im przewodzić! Uczucia bólu, rozpaczy i odrzucenia „poszły" z nim dalej.
Wiele „przejrzanych" w czasie regresu inkarnacji pomogło w znalezieniu przyczyn niektórych obecnych fobii, antypatii i chorób. Gdy pacjentka „oglądała" swe poprzednie wcielenia z innej perspektywy, miała możliwość poznania, dowiedzenia się, jak doświadczenia i związane z nimi emocje kształtują nasze przyszłe życia. Okazało się, że uczucia i emocje jakby „idą" z nami do kolejnych wcieleń. Trwa to dotąd, dopóki nie nasycimy się nimi zupełnie i nie zadecydujemy, że już tego czy innego uczucia nie chcemy doświadczać.
Dzięki dobrze przeprowadzonym sesjom cofania w czasie lekarka mogła pomóc pacjentce w leczeniu.
Wskazała też prawdopodobną przyczynę jej obecnych fobii. Pozwoliły one również wyjaśnić tzw. irracjonalne lęki, które pojawiały się w obecnym życiu. Zadziwiające było także to, że wiele osób napotkanych w tym życiu, włącznie z członkami najbliższej rodziny, znała już dużo, dużo wcześniej. Ich relacje w każdej inkarnacji były inne. Nie zawsze miały przyjacielski charakter. Niekiedy, w obecnym życiu, spotykała swych dawnych, zagorzałych wrogów! Ba, właśnie w tej inkarnacji wiele razy kontaktowała się z tymi osobami, które we wcześniejszych osądziły ją i odrzuciły!
Dowodzi to, że po śmierci ciała co raz wracamy na Ziemię.
Tylko w ten sposób można robić postępy w kolejnych wcieleniach. A postęp ten jest ewolucją. Z wielu doświadczeń cofań w czasie wynika, że im częściej przebywaliśmy na Ziemi, tym mocniej wchodziliśmy w wiele zależności. Wiązały nas one coraz bardziej ze światem materii gęstej i z ludźmi. Coraz częściej też zapominaliśmy o swym boskim pochodzeniu. Zapominaliśmy też o innych miejscach doświadczeń.
Kiedy w rozmowie z Sathya Sai Babą zapytano Go, dlaczego nie pamiętamy swych poprzednich pobytów na Ziemi, odpowiedział: „No cóż, a czy pamiętacie wydarzenia chociaż tego żywota? Wszystkie zdarzenia?...". Mówił też: „Szczegóły wydarzeń z poprzedniego żywota nie mają dla ciebie bezpośredniego znaczenia - i dlatego ich nie pamiętasz. Natomiast dla Boga istotne są wszystkie wydarzenia ze wszystkich twoich żywotów' - i dlatego On je pamięta". Historia i literatura hinduska aż roją się od informacji o ludziach, którzy pamiętali niektóre swe poprzednie wcielenia. Czy to przypadek?
Gdy w 1996 roku uczestniczyłam pierwszym zorganizowanym w Polsce kursie Instytutu Monroe z Wirginii, nie wiedziałam, że będzie on dla mnie tak ważnym przeżyciem. Solidnie i długo się do niego przygotowywałam. Wiedziałam, jaka to gratka. Nie musiałam lecieć do Stanów Zjednoczonych, by nauczyć się tego, co wtedy było dla mnie ważne. I o dziwo! Już przy pierwszym wyjściu z ciała zobaczyłam dokładnie obraz strefy zatrzymania. Był taki sam, jak opisywała go wspomniana wcześniej pacjentka. Tak, były tam, „siedziały", skupiały się w niej różne kolory kulek, esencji, dusz. Skupiska te, niektóre małe, inne większe różniły się od siebie dość mocno. Niektóre z nich gromadziły dusze/esencje jakby mgiełkowe, przezroczyste. Ale było też wiele gromad różnokolorowych i mocno zabarwionych. Być może, i jest to wielce prawdopodobne, bardziej intensywna barwa kulki/esencji wynika z jej doświadczeń na Ziemi i poziomu rozwoju duchowego. Ważne wydaje się również to, że łączenie się dusz w strefie zatrzymania wynika z ich wspólnych celów, idei lub zadań. Doskonale pamiętam grupkę kulek, które bez głosu, jakby w myśli, sercu, ale bardzo radośnie śpiewały Hare Kryszna. Spotkałam tam też bliskich, nieżyjących już krewnych. Znajdowali się oni w różnych miejscach tej strefy! Zobaczyłam, że choć opuścili już swe fizyczne ciała, emocje i uczucia, które mieli na Ziemi w czasie ostatniego życia, „poszły" z nimi! Szczególnie mocno tkwiły przy tych „zmarłych", którzy odeszli nie tak dawno!
Jak powiedział Sathya Sai Baba: „Ostatnie słowa i ostatnia myśl umierającego mają duży wpływ na dalsze losy jego duszy. Jednak one zależą od całego życia człowieka: od tego, na czym najbardziej skupiona była jego uwaga". Przekonałam się o tym w czasie wspomnianego kursu Instytutu Monroe. Mój bliski krewny do końca życia nie mógł się pogodzić ze swą chorobą. I niestety, po Tamtej Stronie, choć nie miał już tego ciała, nadal „był chory"!
Robert Monroe, amerykański parapsycholog i autor programu podróży poza ciałem, po wielu doświadczeniach uważał, że śmierć nie jest końcem naszej drogi. To właśnie tzw. śmierć, czyli śmierć ciała, może po raz kolejny pokazać nam prawdziwe możliwości. Pisał on o tym w swych książkach Dalekie podróże i Podróże poza ciałem. One też zdają się potwierdzać to, że nie żyjemy tylko raz.
Komentarze
0 comment