views
Wieczorem zauważasz, że twoje dziecko śpi z otwartymi ustami. Co robisz?
-
Zamykasz mu buzię i przykrywasz nogi kołdrą.
-
Uchylasz mu dodatkowo powieki i ruszając delikatnie szczęką odgrywasz dialogi z popularnych polskich komedii.
-
Nic nie robisz – od połkniętego pająka jeszcze nikt nie umarł. Chyba.
-
Wołasz żonę, bo dziecko wygląda jakoś dziwnie i boisz się samodzielnie sprawdzić mu puls.
Gdyby twoja żona znów była w ciąży:
Kupiłeś sobie nową płytę CD do auta, ale dziecko w podróży cały czas chce słuchać jednej i tej samej piosenki ze swojej dziecięcej płyty. Jak rozwiązujesz ten konflikt interesów?
-
Rozpędzasz się do 180km/h i z dzikim wrzaskiem wyrzucasz przez okno płytę z dziecięcymi przebojami.
-
Zaciskasz zęby i katujesz „Muzykantów, konszabelantów” razem z dzieckiem, a wieczorem w domu słuchasz swoich kawałków.
-
Unikasz wspólnej jazdy z dzieckiem. A co – niech do przedszkola ciśnie z buta.
-
Próbujesz puszczać wasze kawałki na zmianę, ale dajesz za wygraną, jak kilka razy zdarza ci się jechać na czołówkę.
Idziecie na basen. Pierwsze co chcesz spakować to:
Dziecku w nocy wychodzą pierwsze zęby, ale nie macie maści na bolące dziąsła. Ty:
W piaskownicy inne dziecko zabrało twojemu grabki. Płacz i krzyki, więc ty:
Co czujesz, gdy musisz przebrać dziecku pieluchę?
Film, który mógłbyś obejrzeć więcej niż 3 razy to:
Usypiasz dziecko już 45 minut. W końcu:
Dziecko przynosi z przedszkola pracę plastyczną. Większego bohomaza w zyciu nie wiedziałeś. Mówisz:
Żona na całą sobotę musi wyjechać w celach służbowych. Zostajesz z dzieckiem sam i:
-
Zawozisz je do przedszkola. Całujesz klamkę i przeklinasz w duchu nierobów, którzy w sobotę nie pracują.
-
Robisz żonie kanapki do auta. Z dzieckiem na ramieniu. Z atlasem samochodowym w drugiej ręce.
-
Dzwonisz do niej po paru godzinach i, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie, pytasz jak tam się miewa twój dzidziuś. Twoja żona omal nie schodzi na zawał za kierownicą i wiesz, że przesadziłeś.
-
Zapewniasz ją, że dasz sobie radę, po czym dzwonisz do swojej mamy i pytasz, czy “w razie czego” możesz na nią liczyć.
Gdybyś był zwierzęciem, byłbyś:
Psychotest: Jakim jestem ojcem?
-
You got: TATA-KWOKA
Na spacer nie wychodzisz z domu bez nawilżanych chusteczek, ciuszków na przebranie, tetry na ramieniu i butelki z mlekiem. Wiesz co rampers, frida i wózek-parasolka. W sekundę rozróżniasz „płacz na kupę” i „płacz na jedzenie” i nawet nie zauważyłeś, że kalendarz szczepień przyczepiłeś do lodówki tak, że przysłania wasze wspólne zdjęcie ze ślubu. Gdziekolwiek się nie pojawisz z dzieckiem, emanujesz takim instynktem rodzicielskim (macierzyńskim…?), że twoje znajome mamy uważają się za szczyt patologii i wzdrygają się na każdy dzwonek do drzwi, bojąc się, że to ktoś z opieki społecznej. Twoi kumple za to trochę się z ciebie podśmiewują, ale w głębi duszy zazdroszczą, że wszystko ogarniasz i masz taki kontakt z dzieckiem. Skrycie marzysz, że ktoś kiedyś opatentuje sztuczne piersi zakładane jak plecak – mógłbyś wtedy karmić swoje dziecko w miejscach publicznych.
-
You got: TATA-JAJCARZ
Bezwarunkowo kochasz swoje dziecko, być może dlatego, że sam mentalnie jesteś jeszcze dzieckiem. Noworodka chcesz sadzać do pionu w zabawkowym traktorze, ze starszakiem ścigasz się na rowerach, dopóki nie wpadniecie w pokrzywy, a do snu czytasz mu baśnie braci Grimm, wybuchając co chwilę złowrogim śmiechem. Dziecko uwielbia spędzać z tobą czas, teściowa już mniej. Matki z twojej okolicy nigdy do końca nie wiedzą czy jesteś ojcem dziecka, starszym bratem czy nie do końca normalnym wujkiem. Tobie to nie przeszkadza; nie oglądasz się na innych – ma być fajnie, szybko i czasami nie do końca bezpiecznie. Uważasz się za super tatę i wciąż nie możesz pojąć, dlaczego czasami żona nie pozwala ci samemu wyjść z dzieckiem przed dom, a nawet jeśli, to kątem oka widzisz, że obserwuje was zza firanki.
-
You got: TATA-NORMALS
Ze wszystkich typów ojców najpłynniej wchodzisz w ojcostwo – masz po trochę z każdego typu taty. Świetnie sprawdzasz się zarówno w roli złego, jak i dobrego policjanta, być może dlatego, że czasami w jednej chwili chcesz swojemu dziecku uchylić nieba, a za chwilę masz ochotę rozplaszczyć je na ścianie. Na spacerze z wózkiem, kiedy pod blokiem spotykasz swoich kumpli z piwkiem, potrafisz jeszcze normalnie z nimi pogadać i choć częstują cię browarkiem, wiesz, że nie możesz sobie teraz na to pozwolić, choć ślinka tak ci cieknie, że moczysz dzidziusiowi całą tetrę. Odbijasz sobie za to wieczorem, wypijasz cztery piwa i zasypiasz obok dziecka w pozycji embrionalnej i ziapiesz mu alkoholem w twarz przez pół nocy. Orientujesz się we wszystkim, co się dzieje u twojego dziecka, wspólnie z żoną przechodzicie przez wszystkie etapy, choć przed snem lubisz sobie wyobrażać, że gdybyście zdecydowali się na dziecko dwa, trzy lata później, dziś byłbyś bogatszy niż Warren Buffet.
-
You got: TATA-UCIEKINIER
Rzadko bywasz w domu, po części dlatego, że długo pracujesz, ale również dlatego, że przerażają cię kupy, smoczki, ciemieniuchy i te wszystkie dzieciowe sprawy. Niby chciałbyś pomóc żonie, ale boisz się, że jak weźmiesz dziecko na ręce, to wyrwiesz mu nogi z bioderek, albo że jak będziesz za mocno głaskał, to zmiażdżysz główkę. Zamykasz się więc w swoim świecie, a gdy od święta zdarza ci się wyjść z wózkiem, czujesz się jak słoń w składzie porcelany. Takie spacery zresztą nie trwają zbyt długo, bo zaraz sobie przypominasz, że nie zdjąłeś ziemniaków z gazu, albo zgarnia cię policja (uprzejme koleżanki twojej żony dzwonią, że jakiś obcy facet spaceruje z jej dzieckiem). Kochasz swoje dziecko, ale nie za bardzo potrafisz to okazać i czekasz, aż twoja pociecha zacznie mówić – nawiążecie wtedy bliższy kontakt niż kilka wspólnych minut tuż przed spaniem.
Komentarze
0 comment