views
O Filmie: Artur i Minimki (2006)
Reżyseria: Luc Besson
Scenariusz: Luc Besson
Zdjęcia: Thierry Arbogast
Muzyka: Eric Serra
Scenografia: Hugues Tissandier, Patrice Garcia, Philippe Rouchier
Producent: Luc Besson, Emmanuel Prevost
Gatunek: Animacja, Familijny, Fantasy
Produkcja: Francja, USA
Dystrybucja: Monolith
Czas trwania: 102 min.
Recenzja Filmu: Artur i Minimki (2006)
Cenię go "Leona zawodowca", którego jak tylko leci w TV oglądam, za "Piąty element" istny popowy przekładaniec z wielu motywów fantastycznych.Ma on też na swym koncie kilka wielce tragicznych produkcji kręconych chyba pod wpływem braku kasy na koncie, dużej ilości środków wspomagających i ogólnej demencji umysłowej. Zważywszy na słabą strukturę jeszcze nieukształtowanych umysłów (chodzi mi tu o dobro najmłodszych kinomanów), które mogłyby sięgnąć po te tytuły nie wymienię żadnego z nich, by nie psuć dobrego wrażenia jakie pozostawił po sobie ten reżyser w latach 90-ych.
Zaintrygowała mnie sytuacja, iż film ten został zdyskwalifikowany spośród tworów nominowanych do Oskarów za zbyt małą ilość animacji. Szacowne gremium stwierdziło, iż zawiera mniej niż 3/4 scen animowanych... W sumie bym się spierał, ale ze stoperem nie oglądałem więc trudno wyrobić sobie pogląd na tą sytuację.
Animowanka ta opowiada historię 10-letniego chłopca o imieniu Artur, który przebywa u swojej babci, gdzieś na wsi. Nie może narzekać na brak zajęć, gdyż jest tu wiele intrygujących miejsc dla młodzieńca obdarzonego bujną wyobraźnią. Jednak nie samą zabawą człowiek żyje, a w dzień urodzin jedynie babcia staje na wysokości zadania i kupuje mu wspaniały tort, natomiast rodzice tłumaczą się, iż przybyć nie mogli. Kolejnym ciosem dla chłopca jest najście miejscowego bonza biznesu, który żąda zapłaty za długi tudzież oddania domu na poczet długów. Artur postanawia wyruszyć na poszukiwanie skarbu, który gdzieś tu zakopał jego dziadek. Ów antenat rodu w dziwnych okolicznościach zaginął...
Początek i zakończenie filmu zostały zrobione z prawdziwymi aktorami, a środek to czysta animacja. W sumie jako dorosły na ciele muszę stwierdzić, że byłem zażenowany niską jakością aktorstwa, fabuły i całej reszty w tych aktorskich scenach, natomiast animacja wypadła bardzo pozytywnie. Niejako potrafię sobie wytłumaczyć, że ta żenada ma wprowadzić małoletnich w odpowiedni klimat... klimat... klimat czegoś tam, by potem wejść w świat animacji komputerowej najwyższej klasy. Jednak jak się okazuje po wielu gagach i żartach z części "kreskówkowej", film ten skierowany jest (jak większość tego typu produkcji) i do dzieci i do dorosłych. Dorośli odnajdą tu wiele nawiązań (choćby do "Pulp Fiction"), a dzieci mają cieszyć swe już powoli psującymi się od nadmiaru wpatrywania w monitory i telewizory oczętami i rozdziawionymi buźkami. Moje siostrzenice oglądały z zaciekawieniem, lecz dopiero po seansie, gdy opowiadały o nim były tym wydarzeniem podekscytowane.
Animacja jest tu iście pierwsza klasa, cudnie zrobiona kraina ogrodu i mnogość postaci. Sceny bitewne, pościgowe i akcji zrobione bardzo fajnie i plastycznie. Także ruchy postaci zostały dość dobrze odwzorowane, na uwagę zasługuje scena tańca na płycie gramofonowej. W tym momencie nasuwa mi się konkluzja, iż szacowne, Oskarowe gremium nie dopuściło tego filmu, gdyż musiałoby go nagrodzić, zamiast jakiejś lepiej lansowanej produkcji, czy będącej na wieloletniej fali anime.
Nie wiem jak wypadło podkładanie głosu w wersji oryginalnej, gdyż idąc z dzieciakami trzeba było wybrać nasz rodzimy dubbing, ale nasi rodacy wykonali swą robotę jak należy. Uważam też, iż Joanna Brodzik ma w głosie (i nie tylko, oj i nie tylko) seksapilu, tej tajnej broni kobiecej niż Madonna. Jeśli chodzi o wersję anglojęzyczną to szczególnie zaciekawiło mnie uczestnictwo w tym projekcie Davida Bowie, Roberta De Niro i Harvey'a Keitela i z chęcią posłuchałbym ich głosy i ichniejsze interpretacje postaci, może kiedyś...
Patrzyłem na ten film przez pryzmat zabawy rodzinnej, gdyż jako film animowany familijny wpasowuje się w trend kina rozrywkowego z humorem dla wszystkich (tak jak "Shrek", "Epoka lodowcowa" i całe mrowie kolejnych animacji). I jako takie nie bardzo się sprawdza. Jeśli ma być dla dzieci, to nieco za dużo tu pikantnego humoru zrozumiałego raczej przez starszą dzieciarnię i dorosłych (o spaniu ze sobą i inne podteksty erotyczne itd.). Jeśli natomiast dla dorosłych to należałoby wyciąć te nieszczęsne sceny z aktorami, lub ograniczyć je do absolutnego minimum wystarczającego do nawiązania akcji (lub co wyszło by na jeszcze lepsze - też je zanimować). A tak dostaliśmy to cuś niby pies, niby wydra, jednak wielkiej furory w kinach nie zrobiło, ludzie na ulicach nie rzucają żartami z tego filmu, brak szału na gadżety z postaciami, po prostu cisza i cykanie pasikoników.
Jednak nie można powiedzieć, aby był to całkiem nie udany mariaż Bessona z animacją, gdyż kilka gagów było zabawnych, parę odniesień do innych filmów, też wychodziło na dobre, a moje siostrzenice (z tego co później opowiadały) bawiły się dobrze. Szkoda tylko, że zabrakło cochones Lucowi i nie poszedł w jasną, lub ciemną stronę mocy, by z "Artur i Minimki" pomimo infantylnego tytułu wycisnąć fajną animowaną komedyjkę, lub film dla dzieci.
Gdzie obejrzeć film: Artur i Minimki (2006)
Obecnie film: Artur i Minimki (2006) można obejrzeć za pośrednictwem platform VOD.
Komentarze
0 comment