views
Obsada Filmu: Elizabethtown (2005)
Reżyseria: Cameron Crowe
Scenariusz: Cameron Crowe
Zdjęcia: John Toll
Muzyka: Nancy Wilson
Scenografia: Clay A. Griffith
Producent: Cameron Crowe, Tom Cruise, Paula Wagner
Gatunek: Komedia romantyczna, Dramat obyczajowy
Produkcja: USA
Dystrybucja: United International Pictures
Studio: Paramount Pictures
Czas trwania: 123 min.
Recenzja Filmu: Elizabethtown (2005)
Najnowszy obraz Camerona Crowe'a opowiada historię projektanta obuwia, Drew Baylora (Orlando Bloom), który przechodzi bardzo trudny okres w swoim życiu. Niedawno naraził swoją firmę na stratę blisko miliarda dolarów, porzuciła go ukochana dziewczyna. W momencie, gdy postanawia odebrać sobie życie, otrzymuje telefon od siostry, która informuje go o śmierci ojca. Chłopak postanawia odbyć podróż do rodzinnego miasteczka w stanie Kentucky – tytułowego Elizabethtown. W drodze do swego celu, poznaje uroczą stewardessę, Claire Colburn. Łatwo się domyślić, co będzie dalej.
Głównym zarzutem, jaki mam wobec filmu, jest podobieństwo do mającego premierę rok wcześniej reżyserskiego debiutu aktora Zacha Braffa "Powrót do Garden State". W jednym i w drugim filmie, głównym bohaterem jest młody mężczyzna dopiero poszukujący swojego miejsca w świecie. Tu i tu staje on w obliczu śmierci rodzica. Obaj spotykają na swojej drodze śmiałą, rezolutną, rozgadaną dziewczynę, która zmienia ich życia. Już sama scena ich pierwszego spotkania w obu filmach ma podobną bardzo formułę. Tylko, że w przypadku "Powrotu do Garden State" wszystko jest spontaniczne, poruszające i prawdziwe. Film Crowe’a jest momentami błyskotliwy i zabawny, ale cały przedstawiony w nim świat wydaje się za bardzo papierowy i przejaskrawiony.
Mocną stroną filmu jest muzyka. Utwory takich artystów jak Ryan Adams, Tom Petty, Helen Stellar, Elton John, doskonale wpasowują się w nastrój poszczególnych scen. Momentami przytłaczać może tylko ich naprawdę duża liczba.
Nie dziwi fakt, że "Elizabethtown" posiada gwiazdorską obsadę. Nazwisko reżysera, autora takich hitów jak "Jerry Maguire", "U progu sławy" czy "Vanilla Sky", działa zapewne na hollywoodzkich aktorów jak lep na muchy. Mamy więc Orlando Blooma, Kirsten Dunst, Jessicę Biel, Susan Sarandon i samego Aleca Baldwina. Dwoje ostatnich nie miało zbyt wielkiego pola do popisu, mimo to wypadli bardzo przyzwoicie. Dunst jako Claire była przekonująca. Chyba głównie poprzez swoją energię, delikatną urodę i osobisty urok. Natomiast kreujący postać głównego bohatera Bloom jeszcze w żadnym filmie tak bardzo mnie nie irytował. W większości scen towarzyszył mu podobny wyraz twarzy, jakby mozolnie wyćwiczony przed lustrem. Nie odnalazłam w nim ani trochę naturalności, spontaniczności.
Oczywiście można powiedzieć, że to film opowiadający o dorastaniu, radzeniu sobie ze śmiercią bliskiej osoby, powrocie do rodzinnych stron. Ale w tym momencie w fabułę wplata się dziwny wątek romantyczny, który zdominował wcześniej poruszone tematy i odebrał im ich siłę. Sposób przedstawienia całej historii, niektóre dialogi i sceny wprowadzają niepotrzebny zamęt, sprawiają, że budujący się przez dłuższy czas nastrój znika bezpowrotnie. Film jest bardzo nierówny, a zakończenie się przeciąga. Próba połączenia komedii romantycznej z dramatem zakończyła się w tym przypadku fiaskiem.
Chyba jeszcze długi czas będę patrzyła na ten film jak na młodszego, mainstreamowego i gorszego brata "Powrotu do Garden State". Po Cameronie Crowe można było spodziewać się czegoś o wiele lepszego. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na jego kolejny film, w nadziei, że nie popełni tych samych błędów i zachęcić wszystkich do zapoznania się ze starszym, bardziej niezależnym i lepszym bratem "Elizabethtown"
Gdzie obejrzeć film: Elizabethtown (2005)
Obecnie film: Elizabethtown (2005) można obejrzeć za pośrednictwem platform VOD.
Obejrzyj również:
Komentarze
0 comment