views
Kasia jest szczęśliwą żoną i matką od przeszło 10 lat, jednak jeszcze nie udało jej się spędzić Świąt Bożego Narodzenia poza domem swojej matki. Co roku, gdy tylko zaczyna temat Wigilii i próbuje matce powiedzieć, że tym razem chce jechać do rodziny męża lub w góry, bo jej synek uwielbia jeździć na nartach, słyszy, jak złą jest córką, która w takim dniu zostawia matkę samą – „No dobrze, jedźcie sobie, bawcie się, jak Ci nie będzie żal, że ja sama w Wigilię do stołu usiądę. Co kogo obchodzi stara matka...”. Kasia, słysząc takie słowa, dla świętego spokoju, ale też i z poczucia winy, przekonuje swoją rodzinę do zmiany planów i zostają. Kasia przestała już dawno cieszyć się z Bożego Narodzenia – kojarzy jej się z wypełnianiem obowiązków a nie z radością, ciepłem rodzinnym, przyjemnością. Czuje frustrację – po raz kolejny nie potrafiła się przeciwstawić, zaspokoiła czyjeś oczekiwania, a nie własne pragnienia, zrezygnowała z realizacji swoich planów.
Ostrzeżenia groźbami podszyte
Czasami, w relacjach z bliskimi osobami nieustannie towarzyszy nam przeświadczenie, że znów ponieśliśmy klęskę. Ta okrutna forma manipulacji, jaką stosują najbliżsi, ma na celu zaspokojenie partykularnych korzyści, w wyniku czego zawsze się poddajemy, ustępujemy. Nie mamy odwagi powiedzieć tego, co naprawdę czujemy i myślimy, nie umiemy się przed nimi bronić. Zazwyczaj szantaż stosuje szczególnie ważna dla nas osoba – partner, rodzic, dziecko, przyjaciel, która manipuluje nami tak konsekwentnie, że zapominamy o własnej osobie, realizacji swoich potrzeb, które zazwyczaj są w opozycji do tych wymuszanych. Zapominamy, iż jesteśmy samodzielni, zaradni i mamy wolną wolę. Pozwalamy się czuć zdezorientowani, mało wartościowi, bezradni, winni i pozbawieni szacunku dla samych siebie. Czasem wręcz zaczynamy sobą gardzić. Staramy się zrobić wszystko, by szantażystów zadowolić, aby byli uśmiechnięci i szczęśliwi. A my, dzięki temu, mamy pozorny święty spokój. W takich związkach koncentrujemy się na potrzebach drugiej osoby, dostosowując lub zapominając o własnych. Postępując w ten sposób ulegamy chwilowej iluzji bezpieczeństwa i spokoju. Wydaje nam się, że to droga do szczęścia, poprawnych i satysfakcjonujących relacji. Nie doszukujemy się ukrytych celów drugiej osoby. Pozorny oraz często chwilowy spokój nas usypia, potwierdza zasadność naszego postępowania. Często manipulację określamy mianem zwykłych, codziennych nieporozumień, upatrując winy w swoim postępowaniu, niedojrzałości, trudnym charakterze. A tymczasem jest to szantaż emocjonalny, próba sił, potężna forma oddziaływania, u podłoża której kryje się groźba: „Jeśli nie będziesz się zachowywać tak, jak ja chcę, nie zrobisz tego, o co proszę, to sprawię, że będziesz cierpieć”. Posługująca się nim osoba zna nasze słabe punkty i trafnie w nie uderza. Wie, jak bardzo cenny jest dla nas wspólny związek czy relacja. Poznała słabości i sekrety, które sprytnie wykorzystuje przeciw ofierze, aby uzyskać to, czego pragnie - bezwarunkową uległość. Szantażysta to wspaniały obserwator. Najczęściej odwołuje się do naszych uczuć, wartości, lęku, poczucia obowiązku, czy też wyrzutów sumienia. Gdy po raz pierwszy ulegniemy szantażowi, przekazujemy tym samym komunikat, że skoro raz się udało, to uda się po raz kolejny.
„Gdybyś mnie kochał/kochała, to byś tego nie zrobił/zrobiła…”, „Gdybym była dla Ciebie najważniejsza to…”, „Chyba jednak wcale mnie nie kochasz…” albo „Jeśli mnie kochasz, to mi to udowodnij”, „Ja dla Ciebie się tak poświęcam, a Ty…”, „Haruję jak wół, podczas gdy Ty…” – to typowe przykłady szantażu emocjonalnego. Zawsze chodzi o wzbudzenie poczucia winy i odpowiedzialności i zawsze są to chwyty poniżej pasa, argumenty, z którymi trudno dyskutować.
Asertywność przede wszystkim
Wiele szantażowanych emocjonalnie osób tłumaczy takie postępowanie sprawcy trudnym, nieszczęśliwym dzieciństwem, brakiem zainteresowania i akceptacji ze strony rodziców, a także określa je jako przejaw miłości i troski o osobę, wobec której szantaż jest stosowany. Tymczasem zrozumienie i współczucie dla szantażysty stanowią motor napędzający jego działanie. Bezwzględnie wymaga „zapłaty” za miłość i szacunek, ustępowania na każdym kroku, aby dostąpić jego łask i przejawów dobrej woli. Jak twierdzą Susan Forward i Donna Frazier w książce pt. „Szantaż emocjonalny. Jak się obronić przed manipulacją i wykorzystaniem” - do szantażu potrzeba dwóch osób, a to już jest transakcja, czyli, coś za coś. Jedna strona zyskuje, druga traci. To taka „niespisana umowa”, relacja pomiędzy „katem a jego ofiarą”. Istnieją cechy, które predysponują do bycia podatnym na szantaż – nadmierna potrzeba aprobaty, spokoju za wszelką cenę, lęk przed złością, tendencja do przyjmowania zbyt wielkiej odpowiedzialności za innych, wątpliwości co do własnej osoby – brak wiary w siebie, poczucie własnej wartości kształtowane w oparciu o sądy innych. Szantażysta zaczyna sprawdzać od drobnych testów, czy trafia na podatny grunt. Początkowo trudno się zorientować, że jego działania to zwykły szantaż – raczej są one traktowane jako forma przejawu troski, może trochę nad wyrost i naszym kosztem, ale jednak troski...
Jak sobie radzić w sytuacji, gdy już wiadomo, że mamy do czynienia z szantażem emocjonalnym? Wymaga to zmiany w zachowaniu z naszej strony, nauczenia się nowych sposobów reagowania na znane sytuacje. Po pierwsze – należy zmienić swoje nastawienie i przekonania – jeśli do tej pory wydawało nam się, że nie możemy znieść manipulacji, wykorzystywania, presji szantażysty, to teraz należy powtarzać sobie, że damy radę. Bez względu na to, jak bardzo będzie się starał grać na naszych czułych strunach – świadomość tego, iż jest to manipulacja, pozwoli nam jej nie ulec. Po drugie – należy dać sobie prawo do posiadania własnych potrzeb i realizacji własnych celów, które wcale nie muszą być tożsame z potrzebami osoby bliskiej. Konsekwencja i stanowczość pozwolą przetrwać najtrudniejsze chwile. Tylko w ten sposób można zatrzymać błędne koło emocjonalnego szantażu. Asertywne wyrażanie swojego zdania i swoich uczuć przez obie strony stanowi podstawę skutecznej komunikacji.
Komentarze
0 comment