Po pierwsze, pamiętajmy o tym, że sklep nie ma obowiązku przyjąć zwrotu pełnowartościowego towaru tylko dlatego, że przestał się nam podobać albo rozmyśliliśmy się co do zakupu. Owszem, sporo sklepów tak robi, szczególnie tych, które bardziej dbają o klienta, ale podstawowa zasada jest taka, że jeżeli z naszym zakupem wszystko jest w porządku, to sklep nie musi przyjmować zwrotu. Warto więc robić zakupy na spokojnie i nie zgarniać wszystkiego tylko dlatego, że jest w promocji.
Po drugie, nie zapominajmy o paragonach za zakupy. Bez nich dochodzenie swoich praw w przypadku reklamacji jest utrudnione. Owszem, da się dochodzić swoich praw bez, ale o wiele prościej jest z paragonem.
Po trzecie, pamiętajmy, że w przypadku towarów wadliwych mamy prawo do reklamacji. Sklepy odpowiadają za zgodność towaru z umową przez 2 lata od daty zakupu. Reklamację najlepiej składać pisemnie w sklepie (to zazwyczaj najwygodniejsze rozwiązanie). W sklepach internetowych oczywiście wysyłamy ją do siedziby sklepu. Zamiast reklamacji i korzystania z uprawnień płynących z odpowiedzialności za zgodność z umową możemy też skorzystać z gwarancji, o ile taką dołączył producent czy dystrybutor. To my decydujemy, który wariant (zgodność z umową czy reklamacja) jest dla nas korzystniejszy.
Po czwarte, warto pamiętać, że w razie problemów mamy możliwość korzystania z bezpłatnej pomocy miejskich i powiatowych rzeczników konsumentów. W odwodzie mamy też choćby Stowarzyszenie Konsumentów Polskich, Federację Konsumentów, Inspekcję Handlową itp.
Oczywiście robiąc zakupy na wyprzedażach (i w ogóle zakupy) warto dokładnie zapoznać się z ofertą i nie ulegać impulsom pod wpływem deklaracji sklepu, że te spodnie czy buty właśnie zostały przecenione o dwie trzecie, bo sklep mógł przecież podnieść wyjściową cenę tuż przed promocją, aby wyglądała ona atrakcyjniej. Dobrą praktyką jest więc porównywanie cen.
Komentarze
0 comment