views
W telewizyjnych wiadomościach słyszysz o powikłaniach po grypie. Niedawno sama na nią chorowałaś i zaczynasz myśleć, że rzeczywiście dość długo dochodzisz do siebie po zwolnieniu i wciąż nie czujesz się dobrze. W tej sytuacji:
-
Postanawiasz, że jeśli za tydzień dalej będziesz czuła się osłabiona, pójdziesz do lekarza.
-
Jak najszybciej przełączasz kanał, żeby zająć się czymś innym.
-
Cały wieczór wisisz na telefonie, rozmawiając z przyjaciółkami o swoich obawach.
-
Przez kolejne dwie godziny sprawdzasz w Internecie objawy powikłań pogrypowych.
-
Pocieszasz się, że masz silniejszy organizm i lepszą kondycję niż większość kobiet w twoim wieku, więc powikłania ciebie nie dotyczą.
-
Upewniasz się, czy mąż i dzieci na pewno czują się dobrze.
Długo się biłaś z myślami zbyt drogą sukienkę. W końcu wydałaś na nią ostatnie pieniądze. Kilka dni później widzisz w sklepie internetowym taką samą sukienkę, tyle że niemal o połowę tańszą. Jesteś zła na siebie, że nie sprawdziłaś tego wcześniej:
-
Wzdychasz: „Co się stało, to się nie odstanie". Obiecujesz sobie, że następnym razem poprosisz sprzedawczynię o odłożenie ubrania do końca dnia, żebyś mogła sprawdzić ceny w innych sklepach.
-
Przypominasz sobie, że na imprezie wyglądałaś najlepiej ze wszystkich kobiet. Cóż, warto było za to zapłacić!
-
Jak najszybciej starasz się o tym zapomnieć.
-
Jesteś zadowolona, że nikomu nie powiedziałaś, ile naprawdę kosztowała twoja sukienka.
-
Jeszcze bardziej złości cię, że twój facet dokłada się za mało do wydatków na dom.
-
Czujesz się podle, bo przypominają ci się inne sytuacje, kiedy podjęłaś głupią decyzję.
Wychodząc rano do pracy, zauważyłaś, że zacina się zamek w drzwiach. W końcu jakoś je zamknęłaś, ale...
-
Przez cały dzień masz wyrzuty sumienia, że nie posłuchałaś sprzedawcy, który polecał inny zamek.
-
Od razu dzwonisz do ślusarza i umawiasz się wieczorem na wymianę zamka.
-
Cały dzień chodzisz zdenerwowana.
-
Piszesz e-maile do sklepu i firmy produkującej zamki, protestując przeciwko zbyt krótkiej gwarancji.
-
Zazdrościsz koleżance partnera, który - w przeciwieństwie do twojego męża - dba o tor żeby w domu wszystko działało bezbłędnie.
-
Zdenerwowana dzwonisz kilka razy do męża, żeby upewnić się, że nikt się do was nie włamie.
Masz częste bóle głowy, więc lekarz dał ci skierowanie na badania mózgu. W tej sytuacji:
-
Skupiasz się na działaniu: znajdujesz dobrego neurochirurga i czekasz na jego diagnozę.
-
Mówisz sobie, że to nic poważnego, że wszystko będzie dobrze, i starasz się więcej nie wracać do tego tematu.
-
Robisz dobrą minę do złej gry i pocieszasz bliskich, że to nic poważnego, choć coraz częściej zdarzają ci się bezsenne noce.
-
Starasz się skupić na czymś innym, np. na remoncie łazienki, na wybieraniu nowych kafelków i mebli.
-
Nie możesz przestać o tym myśleć, bo takie objawy to groźna sprawa i spodziewasz się najgorszego.
-
Robisz bilans życiowy i zadręczasz się, że osiągnęłaś mniej niż inni.
Chciałaś zrobić niespodziankę swojemu partnerowi i na kolację przygotowałaś jego ulubione danie. Cóż z tego, skoro przyszedł do domu w złym humorze i zamiast zjeść ze smakiem, narzeka, źe boli go żołądek. W tej sytuacji:
-
Dzwonisz do przyjaciółki i wyżalasz się jej, że twój facet jest okropny, nie docenia cię i nie szanuje tego, co dla niego robisz.
-
Masz zepsuty wieczór, bo przypomina ci to wszystkie podobne sytuacje, gdy musiałaś znosić jego humory.
-
Pytasz, czy możesz coś dla niego zrobić, a gdy odpowiada, że nic, zostawiasz go w spokoju i zajmujesz się swoimi sprawami.
-
Starasz się nie zauważać jego kiepskiego nastroju i opowiadasz żarty, które usłyszałaś w pracy.
-
Cały wieczór zastanawiasz się, co zrobiłaś nie tak, że on ma zły humor.
-
Robi ci się smutno, gdy oglądasz film, w którym bohaterka jest otoczona przez oddanych wielbicieli.
Masz kiepski dzień: czujesz się zmęczona, zirytowana i na granicy depresji. Żeby poprawić sobie humor:
-
Wychodzisz pobiegać, pojeździć na rowerze lub poćwiczyć.
-
Idziesz na zakupy.
-
Obiecujesz sobie, że pójdziesz na terapię, i rozglądasz się za psychoterapeutą.
-
Otwierasz butelkę dobrego wina.
-
Pieczesz ulubione ciasto domowników.
-
Dzwonisz do koleżanki, która jest w jeszcze gorszej sytuacji niż ty, żeby się wesprzeć nawzajem.
Czujesz, że ty i partner oddalacie się od siebie: macie coraz mniej tematów do rozmów wieczorami, między wami jest też mniej czułości i pocałunków w łóżku. W tej sytuacji:
-
Zastanawiasz się, jak spokojnie powiedzieć mu o swoich obawach i znaleźć dobre wyjście z sytuacji. I tak rzeczywiście robisz.
-
Uważasz, że jesteście wspaniałym związkiem i nie ma się o co martwić.
-
Irytuje cię niemal wszystko, co on robi.
-
Przychodzą ci do głowy okropne rzeczy, które on ci zrobił od początku waszej znajomości.
-
Porównujesz go z poprzednim facetem i zaczynasz żałować, że z nim nie zostałaś.
-
Zadręczasz się, czy on na pewno cię kocha, i pytasz często, czy na pewno mu na tobie zależy.
Test psychologiczny: Na co tracisz swoją energię?
-
You got: Realizowanie swoich celów
Skoncentrowana na dążeniu do celu, nastawiona na rozwiązywanie problemów i skuteczna w osiąganiu tego, co sobie zaplanujesz - te umiejętności pokazują, że potrafisz mądrze kierować swoją energią psychiczną. Brawo! Możliwe, że pomagają ci wrodzone predyspozycje temperametalno-osobowościowe lub właściwe ukierunkowanie przez rodziców we wczesnym dzieciństwie. Ale bez wysiłku i pracy nad sobą trudno sensownie gospodarować tak kapryśnym bytem, jak energia psychiczna, więc to sobie samej musisz podziękować za to, że nie rozmieniasz się na drobne, tylko konsekwentnie idziesz swoją drogą. Czy kiedyś możesz osiąść na laurach? W twoim przypadku nie zaszkodzi zrobić to od czasu do czasu. Spędzić leniwie weekend, obejrzeć kilka odcinków ulubionego serialu, poplotkować z przyjaciółką czy spędzić cały dzień w łóżku, najlepiej z ukochanym mężczyzną u boku. Bo w przypadku tak dobrze zorganizowanej osoby jak ty błogie lenistwo jest świetnym sposobem na doładowanie akumulatorów. Na nocnym stoliku trzymaj książkę Jeffreya Brantleya i Wendy Millstine „Pięć cennych minut wieczorem. 100 ćwiczeń, które pomogą ci wypocząć po ciężkim dniu” (GWP, 2010) - pomoże ci obudzić się wypoczętą.
-
You got: Udawanie kobiety sukcesu
Pamiętasz ostatnią scenę z „Żywotu Briana” Monty Pythona, kiedy skazani na śmierć, wisząc na krzyżach, śpiewali: „Always look on the bright side of life”, czyli „Zawsze patrz na jasną stronę życia”? Zastanów się, czy nie mówi ona czegoś o... tobie. To dobrze, że starasz się widzieć tylko dobre strony życia, nie narzekasz ani się nie zamartwiasz. Gorzej, że zbyt często unikasz negatywnych emocji i myślenia o trudnych, realnych problemach, np. ubezpieczeniu, gdy zachorujesz, spłacie kredytu, gdy nie dostaniesz pensji w terminie. To, że powiesz sobie: „nie będę się tym przejmować”, nie oznacza, że twoja podświadomość potulnie się z tym zgodzi. Zwykle się nie zgadza. Czym się to objawia? Koszmary senne, trudności z zasypianiem, bóle brzucha, częste przeziębienia, kłopoty z koncentracją na pracy, problemy z kończeniem tego, co zaczęłaś. Odpychasz od siebie nieprzyjemne myśli, ale one pożerają twoje siły życiowe. Możesz sobie powtarzać, że wszystko zależy od ciebie, że chcieć znaczy móc. Niestety, świat i psychika kierują się swoimi prawami i niekoniecznie wszystko układa się po twojej myśli. Odzyskasz wpływ na energię psychiczną, gdy poznasz swój cień, czyli myśli, uczucia i wspomnienia, które uważasz za nieprzyjemne. Żeby to zrobić, zwykle potrzebny jest przewodnik - psychoterapeuta lub psychoanalityk. Możesz jednak zacząć od lektury powieści Ursuli K. Le Guin „Opowieści z Ziemiomorza” (Prószyński i S-ka, 2013) o tym, jak wygrać z własnym cieniem
-
You got: Działania zastępcze
Niejedna z nas przed zabraniem się do pracy musi najpierw wypolerować wannę, sprawdzić biogramy aktorów ulubionego serialu czy pokłócić się z partnerem o to, że znów zostawił bałagan w łazience... Cóż, odkładanie obowiązków na później to ludzka rzecz. Ty jednak tracisz na to zbyt wiele energii. Skupiasz się na sprawach nieistotnych zamiast na meritum. W końcu jednak może ci zabraknąć energii psychicznej wtedy, gdy jej będziesz naprawdę potrzebowała: w chorobie własnej lub bliskich, kłopotach w pracy lub poważnych problemach w związku. Jak to zmienić? Wykorzystaj swoją potrzebę działania do tego, żeby wzmacniać poziom energetyczny. Postaw na życzliwość i pomaganie innym. Pomoc bratu w przeprowadzce, przytrzymanie drzwi matce z małym dzieckiem - te gesty sprawią, że poczujesz się silna na tyle, by wspierać innych. Życzliwość uruchamia kaskadę pozytywnych skutków: ludzie częściej się do ciebie uśmiechają, a to wzmacnia twoje zadowolenie z siebie. Daje poczucie siły i kontroli nad swoim życiem. Gdy znów najdzie cię ochota na zrobienie czegoś „zamiast”, spożytkuj ją na czytanie książki Sonji Lyubomirsky „Wybierz szczęście. Naukowe metody budowania życia takiego, jakiego pragniesz” (Laurum, 2011) - autorka przedstawia 12 działań, które pomagają żyć pełnią życia.
-
You got: Porównywanie się z innymi
Ty wyglądasz młodziej niż rówieśniczki, siostra ma więcej zmarszczek, ale też więcej pieniędzy niż ty, koleżanka robi zawrotną karierę, ale jej dzieci nie uczą się tak dobrze jak twoje - takie rankingi prowadzisz w swojej głowie nieustannie. Porównywanie się z innymi masz we krwi, więc nawet nie zauważasz, że mnóstwo czasu spędzasz na myśleniu, kto i w czym jest lepszy lub gorszy od ciebie i twoich bliskich. Gdy wychodzi, że ty jesteś górą - czujesz przypływ sił witalnych. Gdy jednak rachunek wypada na minus - sporo czasu i energii zajmuje ci powrót do pionu. Porównania społeczne to ludzka rzecz i nierzadko całkiem korzystna: osiągnięcia innych motywują nas do wysiłku i ułatwiają stawianie celów. Pułapka polega na tym, że mogą to być wspaniałe cele, tyle że niezgodne z naszymi predyspozycjami czy pragnieniami. Możesz więc piąć się po szczeblach korporacyjnej kariery, kupować kolejny samochód i urządzać mieszkanie z projektantem, marnując w tym samym czasie talent kucharski. Owszem, rodzice są dumni z osiągnięć córeczki, ale czy córeczka jest równie dumna i zadowolona ze swojego życia? Jeśli tak, zadbaj o doładowanie akumulatorów, np. regularnie uprawiając jakiś sport, spotykając się z przyjaciółmi czy udzielając się w wolontariacie. Jeśli jednak czujesz się zmęczona, zirytowana, pozbawiona energii - pora na skupienie się na sobie. A dokładnie na tym, czego ty sama chcesz i kim jesteś. Rzadko udaje się znaleźć siebie bez pomocy, dlatego rozważ wizyty u psychoterapeuty, warsztaty rozwojowe lub spotkanie z coachem. Gdy dojdziesz do zgody ze swoimi potrzebami i pragnieniami, zyskasz nie tylko większą pewność siebie, ale też energię do osiągania tego, na czym ci zależy.
-
You got: Zadowalanie innych
Jesteś wyjątkowo wrażliwa na innych ludzi, ich emocje i opinie. Ma to dobre strony: pozwala tworzyć serdeczne relacje i cieszyć się bliskością. Problem w tym, że ty bardzo często jesteś przewrażliwiona. Tak jakbyś w głowie miała czujnik, który odbiera najdrobniejsze oznaki niezadowolenia i złe humory przyjaciół, krewnych i znajomych. Co gorsza, wszystko bierzesz do siebie. Mąż wraca po pracy poirytowany zebraniem, ty martwisz się, że to twoja wina i wasz związek się sypie. Szef nie uśmiechnie się do ciebie, przez resztę dnia zadręczasz się, że pewnie chce cię zwolnić. W kółko martwisz się o swoich bliskich, o to, czy naprawdę cię kochają, lubią, akceptują. Nierzadko zadręczasz ich swoimi obawami i w końcu... nie wytrzymują. Mąż się od ciebie oddala, dzieci ignorują, przyjaciółki wymigują się od spotkań. Bo twoje lęki działają jak samospełniająca się przepowiednia: nieświadomie zachowujesz się tak, by zdarzyło się to, czego się boisz. Gdy więc partner w końcu nie wytrzymuje śledztwa pt. „czy ty naprawdę mnie kochasz?” i wybucha: „Już sam nie wiem”, masz powód do martwienia się i tracenia energii na swoje lęki. Jak wyjść z tego błędnego koła? Po pierwsze, zatroszcz się wreszcie o siebie, zamiast ciągle skupiać się na innych! Kiedy poczujesz się rozżalona lub zdenerwowana, powtarzaj sobie, że jesteś swoją najlepszą opiekunką. Masz się zająć sobą tak, jak zajęłabyś się swoim dzieckiem. Koniecznie przeczytaj też książkę Holly Hazlett-Stevens, „Kobiety, które martwią się za bardzo. Nie marnuj życia z powodu lęków” (Rebis, 2006) - dowiesz się, jak przestać marnować energię na niepotrzebne martwienie się.
-
You got: Nieustanne analizy
To dobrze, że jesteś wnikliwa i lubisz widzieć rzeczy w szerszym kontekście. Ale zbyt często pogrążasz się w refleksjach na temat spraw tak naprawdę nieistotnych, a międlenie ich w kółko tylko obniża ci nastrój. Bo po co po raz kolejny opowiadać przyjaciółce o kłótni z byłym, z którym rozstałaś się rok temu? To pochłania twoją energię, którą mogłabyś przeznaczyć na bardziej twórcze sprawy, jak zalogowanie się na portalu randkowym i umówienie na spotkanie. Co gorsza, twoje myśli pracują na zasadzie kuli śnieżnej: zaczynasz zastanawiać się nad jedną nieprzyjemną rzeczą, od razu przychodzi ci do głowy następna i następna. W efekcie jesteś tak wycieńczona negatywnymi skojarzeniami, że trudno ci się skoncentrować na tym, co masz do zrobienia. Łatwo ogarnia cię irytacja i zmęczenie nawet wtedy, gdy możesz odpocząć i cieszyć się wolnym czasem. Jak poradzić sobie z energożerną skłonnością do negatywnego myślenia? Na początku unikaj „przeżuwania” nieprzyjemnych myśli. Zamiast zadręczać się cały dzień krytyczną uwagą szefa, wyznacz sobie porę, kiedy o tym pomyślisz, np. pół godziny po południu, w drodze z pracy. Chodzi o to, żebyś nauczyła się odkładać negatywne myśli, które przyjdą ci do głowy w ciągu dnia, na „czas na martwienie się”. Martin Seligman, twórca psychologii pozytywnej, poleca noszenie na nadgarstku gumki do włosów. Kiedy zaczynasz się zamartwiać, naciągnij gumkę i puść. Niewielki ból odciągnie twoją uwagę od myśli, które wpędzają cię w zły nastrój. To sprawia, że w ciągu dnia się mniej zadręczasz, a wieczorem masz większy dystans do problemów.
Komentarze
0 comment