
views
O Filmie: Harry Potter i Czara Ognia (2005)
Reżyseria: Mike Newell
Scenariusz: Steven Kloves
Zdjęcia: Roger Pratt
Muzyka: John Williams, Patrick Doyle
Scenografia: Stuart Craig
Producent: David Heyman
Gatunek: Familijny, Fantasy, Przygodowy
Produkcja: USA
Dystrybucja: Warner Bros.
Studio: Warner Bros. Studios
Czas trwania: 150 min.
Na podstawie: powieści J.K. Rowling
Recenzja Filmu: Harry Potter i Czara Ognia (2005)
Nie da się jednak ukryć, że książki już od dobrych paru lat królują we wszystkich rankingach. Jak pamiętacie, wiele osób zachwycało się wzrostem popularności "Władcy Pierścieni", gdy Peter Jackson wziął się za swoją adaptację: "Książki powracają z lamusa"... No cóż, to było nic, w porównaniu z modą na czytanie, jaką w pokoleniu MTV spopularyzowała Joanne Kathleen Rowling, autorka książek o młodym czarodzieju, Harry'm Potterze. Do tej pory powstało sześć części, z zapowiadanych siedmiu (szósta będzie miała polską premierę w styczniu). Na ekrany kin przeniesiono natomiast cztery z nich, kolejno: "Kamień filozoficzny", "Komnatę tajemnic", "Więźnia Azkabanu" i "Czarę Ognia" - główną bohaterkę tej recenzji.
Tym razem, Hogwart jest gospodarzem niezwykłego Turnieju Trójmagicznego. Trzech reprezentantów trzech najbardziej prestiżowych szkół magicznych walczyć będzie o Puchar Trójmagiczny w trzech niesamowicie trudnych i niebezpiecznych, ale fascynujących konkurencjach. Każdy, kto ukończył siedemnaście lat, może wrzucić kartkę ze swoim nazwiskiem do Czary Ognia, która zdecyduje, jaka trójka zasługuje na udział w tych prestiżowych zawodach. Nie wiedzieć jednak czemu, Czara typuje cztery osoby, a owym czwartym zawodnikiem jest Harry Potter... Z tym, że ma on dopiero czternaście lat, kto więc wrzucił do Czary jego nazwisko? Do tego, chłopiec ma od jakiegoś czasu sny, które mówią o powrocie Sami-Wiecie-Kogo...
Już od samego początku reżyser filmu Harry Potter i Czara Ognia umiejętnie buduje nastrój grozy. Mike Newell na szczęście poszedł w kierunku, który wyznaczył "Więźniem Azkabanu" Alfonso Cuarón. Przypomnę, że to właśnie ten młody i zbuntowany Hiszpan przemienił cukierkową opowieść Chrisa Columbusa (pierwsze dwie części) w historię o dorastaniu i odpowiedzialności, w której granica między magią a rzeczywistością "mugoli" mocno się zaciera. Nie oglądamy już innego świata, ale ludzi takich jak my, tylko z trochę innymi talentami. Niestety, po obiecującej czołówce następuje największa porażka filmu - Mistrzostwa Świata w Quidditchu. Sceny, po których można by się spodziewać, że będą bardzo widowiskowe i, ze względu na znaczenie wydarzeń je kończących, potrwają ze dwadzieścia minut, bardzo rozczarowują. Niemalże dwieście stron książki przemija w niecałe dziesięć minut, pozostawiając po sobie tylko uczucie niedosytu.
Oczywiście tak obszerna książka musiała doczekać się mocno okrojonej ekranizacji - reżyser i scenarzysta (Steven Kloves) wycięli wszystko co zbędne. Zapomnijcie więc o rodzinie Dursley'ów, czy większej roli najbardziej złożonej postaci serii - Severusa Snape'a (Alan Rickman), oraz Syriusza Blacka (Gary Oldman), których wystąpienie ogranicza się do kilku zdań. Jednakże w ich miejsce na główny plan zaczynają się wysuwać inni ciekawi bohaterowie. Brendan Gleeson brawurowo i z niezwykłą charyzmą odtworzył lekko świrniętego Szalonookiego Moody'ego, nowego nauczyciela ochrony przed czarną magią. Jest też Rita Skeeter, wścibska reporterka, która dosyć luźno traktuje dziennikarski obiektywizm i prawdomówność. Zagrała ją Miranda Richardson, która kradnie każdą scenę, nawet jeśli występuje w niej tylko krótką chwilę. Jeśli już mowa o aktorach, to nie można pominąć trójki głównych bohaterów: Harry'ego (Daniel Radcliffe) i jego dwójki przyjaciół: Hermiony (Emmy Watson) i Rona (Rupert Grint). W przeciwieństwie do Watson i Grinta, Radcliffe nie radzi sobie ze swoją rolą. Chociaż fizycznie pasuje idealnie do wyobrażenia o książkowym czarodzieju, to zwyczajnie nie jest dobrym aktorem, gdy tymczasem pozostała dwójka wyraźnie poprawiła swój warsztat.
Niestety pomimo zaskakująco ciekawych głównych bohaterów i doskonałych, skąpanych w mrocznych i chłodnych barwach zdjęć, film Harry Potter i Czara Ognia Harry zaczyna ujawniać coraz więcej wad. Akcja gna jak opętana, aż widz zaczyna marzyć o jakimś przystanku - chociażby dłuższym ujęciu widoków rozprzestrzeniających się wokoło Hogwartu, czegoś mało istotnego, co pozwoliłoby odpocząć od tej migawki efektów specjalnych i coraz to nowszych zmagań bohaterów z przeciwnościami. Trudno powiedzieć, czy Newell bawi się możliwościami opowieści, czy niebotycznym budżetem. Całość bezwstydnie kipi od efekciarstwa. Gdy Cuarón skutecznie ograniczył efekty specjalne do wymaganego minimum, to reżyser "Czary Ognia" zwyczajnie przedobrzył. Wszystko jest widowiskowe, prawda, ale po poprzedniej części możnaby się spodziewać nieco głębszego podejścia do filmu i większej konsekwencji w budowaniu nastroju.
Historia przestała dotykać tylko świata magii. Reżyser wprowadził do filmu nieco życiowych sytuacji. Szkoła aż pęka w szwach od problemów młodzieży, w której żyłach buzują hormony. Pierwsze przyjacielskie kłótnie, pierwsze zauroczenia i miłości. I właściwie byłoby to dobre, ale i tutaj Newell poszedł za daleko, wplótł bowiem do "Czary Ognia" cechy najbardziej znanego swojego tytułu... "Czterech wesel i pogrzebu", czyniąc z filmu fantasy momentami komedię obyczajową. Prezentowany przez niego humor sytuacyjny i dowcipne niekiedy dialogi skutecznie rozładowują atmosferę napięcia i niepewności. Do tego, Newell dorzucił kilka utworów z wokalem, a to coś zupełnie nowego w filmach o Potterze. Trzeba tylko zadać sobie pytanie, czy to dobrze? Moim zdaniem - absolutnie nie! Trzymająca w stałym napięciu akcja mocno podniosłaby noty filmu.
O Sami-Wiecie-Kim powinienem wspomnieć już wcześniej, ale postanowiłem zostawić go sobie na koniec. W rolę Lorda Voldemorta wcielił się Ralph Fiennes. Wybór to był uzasadniony, aktor słynie ze swojego mrożącego krew w żyłach spojrzenia i głosu. Niestety w jego grze brakowało potęgi i wzbudzania respektu. Jego postać winna być pokazana jako chodzące zło, największa siła, jaką zna świat magii, a tymczasem, aktor potraktował ją niemal groteskowo. Biega po planie, niemalże sobie skacze, jest porywający, ale za bardzo bawi się swoim gotyckim bohaterem. Niby wyrafinowane zło, niby zręcznie oddane, ale jednak zbyt niepoważne. Oczywiście, charakteryzacja, spojrzenie aktora robią wrażenie, ale nie sądzę, by poza bardziej wrażliwymi widzami, ktoś przestraszył się takiego zła wcielonego.
Nie można powiedzieć, że film Harry Potter i Czara Ognia jest słaby. Mike Newell wiedział co robi wzorując się na swoim poprzedniku, ale niestety - przedobrzył. Najnowsza produkcja reżysera traci główne atuty, mimo że szła w bardzo dobrym kierunku. Nie odnalazłem niestety w "Czarze Ognia" tak zapowiadanego mrocznego thrillera, a szkoda.
Gdzie obejrzeć Harry Potter i Czara Ognia (2005)
Obecnie film: Harry Potter i Czara Ognia Harry (2005) można obejrzeć za pośrednictwem platvorm VOD.
Obejrzyj również:
Komentarze
0 comment