views
Recenzja filmu: Looper - Pętla czasu (2012)
Poza tym produkcja, w której Joseph Gordon-Levitt i Bruce Willis grają tego samego bohatera, nie może być przeciętna. I nie jest. Ale do arcydzieł gatunku, do których jest porównywany, sporo mu brakuje.
Punktu wyjściowego scenariusza nie powstydziłby się sam Philip K. Dick. Mamy rok 2074. Podróże w czasie są możliwe, ale surowo zakazane. Z furtki do przeszłości korzystają organizacje mafijne, które sprzątają ludzi, wysyłając ich w czasie na opuszczone pole kukurydzy, gdzie o określonej godzinie czekają na nich płatni zabójcy, zwani looperami. Jednym z nich jest Joe (Joseph Gordon-Levitt), który pewnego dnia, staje oko w oko z samym sobą z przyszłości (Bruce Willis) - ma dokonać egzekucji na sobie samym.
Z angielskiego "loop" to pętla albo supeł, co w sposób wieloznaczny odnosi się do nielinearnej koncepcji czasu jako koła, ale także zawodu płatnych zabójców przyszłości, którzy "zawiązują pętlę", czy może raczej przerywają pętlę życia innych ludzi. "Looper", jak na kino sensacyjne, to chwilami intelektualny rollercoaster, który walczy z myślowymi nawykami widza, udowadniając na przykład, że samobójstwo może być zabójstwem. Niemożliwe? W świecie "Loopera" to żaden paradoks.
"Looper" zaskakuje mroczną wizją przyszłości. Ameryka wygląda w nim, jakby była targana permanentnym kryzysem, podzielona na spauperyzowaną klasą niższą, przypominającą społeczeństwo zombie i bogaczy, którzy przyjemność z życia czerpią wyłącznie dzięki narkotykom. Pierwsza połowa jest utrzymana w klimacie postapokaliptycznego thrillera: są podróże w czasie, trup ściele się gęsto. Później film Riana Johnsona powołuje do życia postać demonicznego Rainmakera, okrutnego zabójcę przyszłości i postrachu looperów. Wraz z nim zmienia się ton filmu, który niespodziewanie rozwija wątki o telekinezie, traumie z dzieciństwa i o tym, że tylko miłość może zmienić świat. Konwencjonalny finał "Loopera" tak różni się od początku, że można by pomyśleć, że to ukłon w stronę producentów i manstreamowego widza, który nie przełknąłby (czyżby?) posępnej wizji świata, pokazanej we wstępie.
"Looper" ma świetną obsadę, duet Gordon-Levitt i Wiillis jest perfekcyjny. Dzięki świetnej charakteryzacji, aktorzy stali się do siebie bardzo podobni, ale najważniejsze, że w ich kreacjach można dostrzec pozaekranową prawdę. Młody Gordon-Levitt to obecnie gwiazda kina akcji; oldskulowy Willis, grając "starszą" wersję Gordona-Levitta, ma na twarzy wypisaną myśl: "Cholera, kiedyś byłem taki jak on". Zdecydowanie bardziej płaską rolę zagrała Emily Blunt.
"Looper" jest filmem oryginalnym, ale niespełnionym, bo przekombinowanym. To mogła być jedna z najlepszych produkcji akcji s-f ostatnich lat. Tak jednak się nie stało, a szkoda, bo wystarczyło uspójnić scenariusz, żeby osiągnąć lepszy efekt. Jakkolwiek trzeba mu oddać sprawiedliwość: rzadko oglądamy tak inteligentny amerykański film akcji; to nietuzinkowy tytuł, który na pewno powinni zobaczyć fani gatunku.
Obejrzyj film: Looper - Pętla czasu (2012)
Obejrzyj także inne filmy:
Komentarze
0 comment