views
Przede wszystkim poproś krzykacza, by się uspokoił. „Proszę się nie denerwować. Jestem tu po to, żeby panu pomóc”. Możesz zastosować technikę zdartej płyty - powtarzać te zdania, dopóki krzykacz się nie ocknie i nie wejdzie z tobą w jakiś kontakt. Kiedy poczujesz, że zaskoczył, czyli zwrócił na ciebie uwagę, odniósł się jakoś do twoich słów, np.: „Po to, żeby mi pomóc? Chyba, żeby mi utrudniać życie!” - kontynuuj. Uśmiechaj się, nie pozwól, by zaraził cię swoją frustracją. „Myli się pan. Jeśli tylko się pan uspokoi, na pewno będę mogła panu pomóc”. Musisz być miła i grzeczna, ale i stanowcza. Krzykacz musi zrozumieć, że nie pomożesz mu bez jego pomocy, czyli bez współpracy z jego strony. Możesz spróbować załagodzić jego zdenerwowanie znakami uległości (opisuje je w „Księdze znaków” Peter Collett): dobrze działa poważne potakiwanie, jeśli wpatrujesz się w oczy rozmówcy i utrzymujesz z nim kontakt, możesz przy tej okazji złożyć dłonie. Skutkuje też lekkie uniesienie ramion do góry (dłońmi w tym czasie gestykulujesz) i podniesienie do góry brwi. To niewerbalne sygnały, które komunikują: „Mam pokojowe nastawienie, proszę obniżyć głos”. Powinno zadziałać.
Komentarze
0 comment