views
Bardzo wielu kierowców, nawet jeśli są przekonani, że nie popełnili zarzucanego im wykroczenia, dla świętego spokoju przyjmuje proponowane przez funkcjonariuszy mandaty. Już samo obowiązkowe pouczenie o tym, że w razie skorzystania z możliwości odmowy przyjęcia mandatu sprawa trafi do sądu, brzmi jak groźba.
Powszechna opinia jest taka, że sprawy ciągną się latami, sędziowie domyślnie dają wiarę oskarżycielom, a nałożona kara może być znacznie wyższa od mandatu. Sporo w tym prawdy, ale z drugiej strony możliwość odmowy przyjęcia mandatu przewidziano właśnie po to, żeby móc bronić się przed zarzutami. Osób korzystających z tej możliwości przybywa, bo m.in. dzięki forom internetowym i publikacjom w innych mediach wielu kierowców dowiaduje się, jak dużo pomiarów wykonywanych przez służby zajmujące się nadzorem nad ruchem odbywa się z naruszeniem prawa i obowiązujących procedur. Niedawno przy okazji kontroli NIK-u okazało się, że niemal 40 proc, policjantów drogówki nie przeszło specjalistycznych szkoleń - trudno się więc dziwić, że wielu z nich nie potrafi obsługiwać radarów.
Przed sądem obowiązuje zasada, że wszelkie wątpliwości powinny być rozpatrywane na korzyść obwinionego. Nie musimy więc za wszelką cenę udowadniać, że jechaliśmy zgodnie z przepisami. Wystarczy, że uprawdopodobnimy, iż pomiar został wykonany nieprawidłowo, w sposób niezgodny z zasadami użytkowania sprzętu lub przez osobę bez uprawnień czy przeszkolenia. Oczywiście, zeznając nie możemy przyznać się do popełnienia wykroczenia - w takiej sytuacji nawet wadliwy pomiar nie będzie usprawiedliwieniem.
Obok informujemy, jakie w typowych sytuacjach mogą być przesłanki do zakwestionowania pomiarów - oczywiście, bez żadnej gwarancji, że sąd podzieli taką argumentację.
Komentarze
0 comment