views
O filmie: Terminator 3: Bunt Maszyn (2003)
- Reżyseria: Jonathan Mostow
- Scenariusz: John D. Brancato, Michael Ferris, Tedi Sarafian
- Zdjęcia: Don Burgess
- Muzyka: Marco Beltrami (I)
- Scenografia: Jeff Mann
- Producent: Mario Kassar, Andrew G. Vajna, Joel B. Michaels, Hal Lieberman, Colin Wilson
- Gatunek: Sci-Fi, Akcja, Thriller
- Produkcja: USA, Niemcy, Wielka Brytania
- Dystrybucja: United International Pictures
- Studio: Warner Bros. Studios
- Czas trwania: 109 min.
Recenzja Filmu: Terminator 3: Bunt Maszyn (2003)
Terminator stał się chyba najbardziej rozpoznawalnym robotem/cyborgiem w dziejach współczesnego kina. Elektroniczny morderca doczekał się trzeciej części, która odbiega od klimatów poprzedniczek (jedynka klimat zaszczucia, przerażenia, dwójka już bardziej rozrywkowa jednak pozostaje świadomość nieuchronności przeznaczenia). Stworzono coś zupełnie innego, ale jednak jest to dalej Terminator. Największym bólem tego typu kontynuacji jest utrzymanie tej samej obsady, jak z Arnoldem się to udało, to już w rolę głównego Johna Connora wcielił się flapetowaty i ciapowaty z twarzy Nick Stahl.
Dziesięć lat po wysłaniu przez Skynet cyborga T-1000, nowy model Terminatora: T-X, zostaje przeniesiony w czasie z misją zgładzenia Johna Connora oraz jego współpracowników w ruchu oporu ludzi przeciwko maszynom. Tym razem Terminator ma postać kobiety, nazywany jest Terminatrix (skojarzenia z Matrixem jak najbardziej na miejscu, bo jest równie pompatyczna i sztuczna). Jest równie piękna co niebezpieczna.
Tuż za nim do naszych czasów przybędzie stary znajomy z poprzednich części cyklu: model T-800. Jego zadaniem będzie ponownie ochrona Johna Connora. 22 letni Connor żyje praktycznie poza systemem - bez adresu, bez kart kredytowych, telefonu i pracy. Nigdzie nie ma żadnego śladu jego istnienia. Żadnego sposobu, w który Skynet mógłby go namierzyć.
"Terminator 3: Bunt maszyn" pomimo, że jest częścią trzecią nawet mi się podobał, a już na pewno dobrze się przy nim bawiłem. Nie są to wyzyny intelektualnej rozrywki, jednak dałem radę się z nim zmierzyć. Ten film kontynuuje historię swych poprzedników, dając też "coś" od siebie. Jest to między innymi autoironiczny humor. Terminator wypowiadający słowa "Jestem przestarzały modelem" to równocześnie insynuacja do wieku Arnolda. Obraz ten od samego początku rzuca nas w centrum akcji. Scenarzyści dali nam zaledwie kilka chwil wytchnienia. Jednakże to bogactwo akcji nie przeszkadza w odbiorze i przełknięcia tego dzieła.
Nowym Terminatorem granym, a raczej symulowanym przez Kristinnę Loken jest pogromca, łowca innych Terminatorów. Loken-Terminator T-X, co by nie mówić to atrakcyjna, blond włosa kobieta (w tym filmie non-stop występuje w ściągającej zmarszczki fryzurze, ja wolę ją w rozpuszczonych włosach). Zgrała, o ile można użyć tegoż słowa, strasznie sztywno i bardziej sztucznie niż wypełnienie piersi nie jednej gwiazdki z Holywooooood. Jej Terminator ma jeszcze słabszą (pomimo, że to nowszy model) gestykulację, mimikę i artykulację od Arnolda!! Sądziłem, że Terminator grany przez Arnolda był bardo "sztuczny" (co w gruncie rzeczy nie było wadą, przecież grał cyborga). Tu zaskoczenie, Loken z mimiką Lalki Barbie (jak trafnie już to gdzieś napisano) broni się jako aktorka tylko czasami w kilkunastosekundowych momentach, gdyż na więcej najwyraźniej nie starcza jej umiejętności i możliwości. Przechylanie głowy podczas przyglądania się i pewien zagadkowy uśmieszek to w sumie cały jej arsenał aktorskich trików.
Karkołomny pościg dobrze rozegrany i wiarygodny (jak na przyjętą konwencję), a moment gdy Arni znika, a w tle słychać tylko dźwięk bujającego się, pustego haka jest to taki element, aby uśmiechem rozładować ten ogrom efektów rzucanych nam w oczy i uszy.
Filmem tym Arnold pokazał, że Bóg stworzył go i dał mu możliwość zagrania dwóch postaci, których nikt już nie przebije. Są to Conan i Terminator. Ten drugi w skórzanej kurtce i nieodłącznych ciemnych okularach jest ucieleśnieniem energii i siły. Sam widok tego pokaźnego osobnika w takiż to sposób ubranego wzbudza respekt.
Ścieżka dźwiękowa jest największym minusem tej części, dużo słabsza od poprzednich części. Jest ona jedynie przygrywką w tle, uzupełnieniem akcji bez jakiegoś nowego, fajnego motywu przewodniego. Efekty specjalne użyte bez przesady i przesytu jaki znamy z innej wielkiej produkcji. Po prostu spełniają swoją rolę - mają przykuwać uwagę, co też i czynią.
Gra: Arnold, Terminator używa sporej dawki sarkazmu i autoironii, w typowy "roboczy" sposób jest jak zwykle sobą czyli Terminatorem. Loken słodka blondynka z porządnym kopem, lecz z brakami w ruchach i mimice. Nick Stahl ciągle ma minę 'ala prezydent USA G. W. B. kojarzącą się z jednym z naszych braci w rozumie - szympansem.
Troszkę szkoda, iż tak mało w tym filmie zauważymy tego za co wyjadacze sf uwielbiają Terminatora - czyli świata przyszłości przepęłnionego robotami walczącymi z ludźmi, oraz ogólnego klimatu zaszczucia tak dobrze znanego z jedynki. Pomimo, iż polecam ten film z czystym sumieniem jestem świadom wielu buraczków jakie się przytrafiły w tym dziele. Wiem, że końcówka jest całkiem zrąbana i bardzo ustępuje swym poprzedniczkom.
Film dzięki sporej dawce humoru nie popada w typowy przebieg części kolejnych, czyli prezentowanie tylko tego co już było, a w nowszej, ulepszonej wersji. Polecam broni się jako część 3 (choć ledo, ale jednak) i na chwilę wytchnienia przed telewizorem jest jak najbardziej wart obejrzenia.
Gdzie obejrzeć cały film: Terminator 3: Bunt Maszyn (2003)
Obecnie film: Terminator 3: Bunt Maszyn (2003) można obejrzeć za pośrednictwem platform VOD.
Komentarze
0 comment