views
1. Na imieninach teściowej:
-
Opowiadasz dowcip, który rozbawił wszystkich. Już gdy usłyszałaś go tydzień temu, postanowiłaś, że musisz sprzedać go na rodzinnym przyjęciu.
-
Zabawiasz wszystkich historią, jak twój fryzjer dobierał ci nową farbę do włosów i jak upierałaś się przy rudym.
-
Kiedy ciotka opowiada anegdotki, jak w dzieciństwie nie potrafiłaś wymówić „r”, zaśmiewasz się ze wszystkimi.
-
Żartujesz z kuzyna, że po raz piąty nie zdał egzaminu na prawo jazdy.
2. Zaprosiłaś przyjaciela na pyszną tartę ze szpinakiem. Niestety, przypaliła się.
-
Serwujesz uratowane resztki, a na pociechę pokazujesz zdjęcie tarty nieprzypalonej z książki kucharskiej.
-
Starasz się wykpić starym dowcipem o dwóch wiadomościach. Dobra jest taka, że macie całą tartę dla siebie. Zła, że niestety jej znaczna część jest przypalona.
-
Twoje wino i moja tarta to naprawdę dobrany zestaw – wykręcasz kota ogonem.
-
Walisz prosto z mostu: Przypaliłam tartę, więc proponuję wyśmienite kanapki z jajkiem prosto od kury, a jako danie główne wczorajszy rosół.
3. Jesteś sama w domu i masz kiepski nastrój…
-
Dzwonisz do koleżanki, żeby poplotkować i pośmiać się z kolegi, który wygłupił się na dzisiejszym zebraniu.
-
Wrzucasz do torby najnowszą komedię Woody’ego Allena i idziesz do koleżanki, żeby się razem pośmiać.
-
Zastanawiasz się, co ci tak popsuło humor. To musiała być poranna sprzeczka z córką o wakacje. Postanawiasz, że porozmawiasz z nią o tym jeszcze raz. Tymczasem sięgasz po kryminał Agathy Christie.
-
Objadasz się ciastkami z kremem, wyobrażając sobie, jak śmiesznie musisz wyglądać z upaćkaną brodą i nosem.
4. Koleżanka przedstawia ci swojego kuzyna, o którym dużo ci opowiadała. Kuzyn sypie żartami jak z rękawa. Tyle że te żarty uważasz za przyciężkie.
-
Szlag cię trafia, ale śmiejesz się, perliście, żeby nie zrobić nikomu przykrości.
-
Dość kwaśnym uśmiechem przykrywasz niesmak i zażenowanie.
-
Odwzajemniasz się dowcipami na temat zakompleksionych facetów.
-
Choć jesteś blondynką, śmiejesz się z dowcipu: „Brunetka mówi do blondynki: Zrobiłam sobie test ciążowy. A ta pyta: Jakie były pytania? Trudne?”.
5. Dzień zaczął się pechowo: samochód nie zapalił, wypadła ci z rąk komórka i przestała działać, a pół godziny po przyjściu do pracy wylałaś kawę na nową spódnicę.
-
Mogło być gorzej, mogłam poślizgnąć się na rozlanej kawie i złamać nadgarstek – pocieszasz się i starasz się już o tym nie myśleć.
-
W moim przypadku nieszczęścia chodzą chyba trójkami – kpisz sama z siebie.
-
Zaczynasz nucić piosenkę, którą w filmie „Żywot Briana” Monty Pythonów śpiewali skazani na śmierć: „Zawsze patrz na jasną stronę życia”.
-
Pocieszasz się, że gdyby to wszystko przydarzyło się komuś innemu, nie obyłoby się bez pomocy psychiatry.
6. Przed domem spotykasz sąsiadkę, za którą nie przepadasz. Ona za tobą chyba też, bo korzysta z każdej okazji, żeby ci wetknąć szpilę. Tym razem współczującym głosem mówi: „Oj, przydałby się urlop, bo coś marnie pani wygląda”.
-
Żartujesz, że masz podkrążone oczy, bo przygotowujesz się do roli w serialu o wampirach.
-
Pani też wygląda nie najlepiej. Czy nie jest pani chora? – pytasz z udawaną troską.
-
Zaraz po przyjściu do biura oznajmię szefowi, że zaleca mi pani urlop – odpowiadasz z uśmiechem.
-
W moim wieku to już raczej powinnam szykować się na własny pogrzeb – mówisz z grobową miną.
7. Oglądasz ze znajomymi zdjęcia z imprezy. Wyglądasz na nich jak ktoś, kto pilnie potrzebuje intensywnej diety lub o dwa numery większej garderoby.
-
Szkoda, że nie poprosiłam znajomego grafika o interwencję w photoshopie – myślisz.
-
Udajesz rozpacz i rozśmieszasz wszystkich monologiem na temat diety, którą już „od jutra” będziesz codziennie zaczynać.
-
Zobaczcie, a na tym zdjęciu Irenka wygląda jak własna babcia – naśmiewasz się z innych.
-
Jeśli chcielibyście się pośmiać w wolnej chwili, mogę dla każdego zamówić komplet odbitek – proponujesz.
Psycho test: Z czego lubisz się śmiać? Co ciebie rozsmiesza?
-
You got: Z chochlikami w oczach
Poczucia humoru można ci pozazdrościć! Jak nikt potrafisz opowiadać żarty, wymyślać psikusy i wprawiać innych w dobry nastrój. Twój optymizm, urok osobisty i życzliwość przyciągają wszystkich. Zwłaszcza że potrafisz dowcipnym komentarzem rozładować napięcie w każdej sytuacji. Jednocześnie jesteś taktowna i dbasz, by żartami nie urazić innych. Nic więc dziwnego, że ludzie czują się przy tobie przyjemnie i bezpiecznie. Jeśli jednak pracujesz na kierowniczym stanowisku, lepiej unikaj w pracy sypania kawałami jak z rękawa - radzi Wayne Decker, profesor marketingu z Uniwersytetu Stanowego w Maryland. Z jego badań wynika, że podwładni cenią poczucie humoru u szefa, ale nie lubią, gdy robi z siebie komedianta. Najwyżej cenieni są ci, którzy spontaniczne rzucają dowcipne uwagi, śmieją się z samych siebie i unikają sarkazmu wobec innych. Błyskotliwe i cięte riposty zostaw dla ludzi na równorzędnym z twoim stanowiskiem oraz dla starych przyjaciół.
-
You got: Pod osłona śmiechu
Pogodnie podchodzisz do życia, a humor nie opuszcza cię nawet w sytuacji, która innych pogrążyłaby w depresji. Lubisz też czarny humor i często używasz go jako komentarza do tego, co zdarzyło się tobie lub twoim bliskim. Śmiechem rozładowujesz stres i dzięki temu trzymasz się dzielnie nawet w ciężkich chwilach. Masz do siebie dystans i potrafisz żartować na własny temat. Jednak gdy na czymś naprawdę ci zależy, umiesz tego bronić. Inni podziwiają nie tylko twój hart ducha i autoironię, ale też inteligencję i kreatywność. Zastanów się jednak, czy nie za często w trudnych sytuacjach uciekasz w żarty? Owszem, jeśli umiesz się śmiać z absurdów codzienności, nabierasz do nich dystansu i zbierasz siły, żeby zmierzyć się z problemami. Niebezpieczeństwo polega na tym, że często obracasz w żart także to, co warto potraktować całkiem serio. Czasem ktoś może się poczuć urażony, że bagatelizujesz jego problemy. Dlatego nawet jeśli żartujesz ze swoich kłótni z mężem, to zastanów się też, dlaczego ostatnio tak często działacie sobie na nerwy. Dzięki temu obydwoje będziecie mieć więcej powodów do beztroskiego śmiechu.
-
You got: Kpiny bez umiaru
Masz zaletę, którą inni szczególnie cenią: potrafisz się śmiać z siebie. Z tego, że mieszkasz w mato eleganckiej okolicy, popełniłaś gafę na weselu kuzynki czy że przytyłaś ostatnio dwa kilo. To rzadka umiejętność, bo większość ludzi traktuje siebie śmiertelnie poważnie. Ale... Żarty na własny temat są zabawne, kiedy opowiada je ktoś znający swoją wartość. Wtedy pokazują zdrowy dystans do siebie. Jeśli jednak bez umiaru żartujesz z tego, jaką jesteś niezdarą lub jak kiepsko wyglądasz, możesz w końcu sama wpędzić się w... przygnębienie. Jak wynika z badań Roda Martina, profesora psychologii z kanadyjskiego Uniwersytetu Zachodniego Ontario, dowcipkowanie na temat swoich niedoskonałości nieświadomie pogłębia brak szacunku do siebie, obniża samoocenę i prowadzi do depresji, i tylko pozornie zyskuje aprobatę otoczenia. Bo w końcu może przykleić się do nas latka ofiary, gamonia i kogoś, z kogo zawsze można się pośmiać. Inni czują się przy tobie jak orty i boginie, i niestety, mogą przestać cię cenić i szanować. Jak więc zdrowo śmiać się z siebie? Najlepiej żartować z tego, co się nam przydarzyło, a nie ze swoich cech, których nie potrafimy zmienić. Tylko tak twoje poczucie humoru poprawi ci samoocenę, zyska szczerą sympatię otoczenia i pogłębi więzi z bliskimi.
-
You got: Ze śmiechem na wojnę
Inteligencja i błyskotliwość sprawiają, że twoje ironiczne uwagi i cięte komentarze nie mają sobie równych. Jesteś dumna ze swojego poczucia humoru i nie rozumiesz, dlaczego koleżanka obraża się, gdy pytasz: „Jaka ładna bluzka! A ile ważyła?”. Może być tak, że ona nie ma za grosz dystansu do siebie. Ale może być też tak, że za twoimi uszczypliwymi żartami kryje się nie tyle ponadprzeciętna inteligencja, ile z trudem maskowana chęć udowodnienia, że jesteś lepsza od innych. Niemożliwe? Hmm. Zrób rachunek sumienia i pomyśl, czy w twoich docinkach (choć czasami błyskotliwych i zabawnych) nie chodzi o dowiedzenie, że jesteś bardziej wykształcona, utalentowana i mądrzejsza niż reszta świata (czyli współpracownicy, przyjaciele i rodzina)? A co robisz, gdy ktoś zwraca ci uwagę, że przesadziłaś w złośliwościach? Rzadko przepraszasz. Zwykle się oburzasz: „Przecież ja tylko żartowałam!”. Cóż, następnym razem weź odpowiedzialność za to, że wsadziłaś komuś szpilę. Nie zapewniaj: „Ale ja nic złego nie miałam na myśli”. Po prostu przeproś. A swoją inteligencję wykorzystaj do tego, by śmiać się nie z ludzi, ale razem z nimi. Zanim zaczniesz dowcipkować z łysiny kolegi, zastanów się. czy to go nie urazi. A jeśli nie zdołałaś się powstrzymać, dodaj żart na temat swoich włosów. Dzięki temu obydwoje będziecie mogli się pośmiać.
Komentarze
0 comment