views
Obecnie zbadać można prawie wszystko. Za pomocą odpowiednich narzędzi naukowcy odpowiadają na pytania trapiące nas od lat. Również empatia znalazła się w kręgu ich zainteresowań.
POSTAWIĆ SIĘ NA CZYIMŚ MIEJSCU
Wyobrażenie, że empatia jest kluczową umiejętnością naszej psychiki i że dzięki niej świat nie dzieli się na stale szkodzące sobie jednostki, spopularyzował na początku swojej naukowej kariery austriacki psychiatra i założyciel psychoanalizy Sigmund Freud (1856-1939). Jego teoria stała się jednym z fundamentów kolejnego ważnego kierunku w psychologii: psychologii humanistycznej, stworzonej przez Carla Rogersa (1902— 1987). Nakazywała ona terapeucie wczuć się w sytuację pacjenta („klienta” wg Rogersa), przyjąć jego punkt widzenia. Na sam pomysł systematycznego badania umiejętności wczuwania się w czyjąś sytuację
ZAJRZEĆ DO SAMEGO ŚRODKA
Jednak ani Lipps, ani inni wielcy psychologowie XX w. nie mieli do dyspozycji narzędzi, które dziś są dostępne. Mowa przede wszystkim o magnetycznym rezonansie jądrowym (fMRI), za pomocą którego naukowcy mogą ocenić, jakich części mózgu używamy przy wykonywaniu konkretnych czynności. Za pomocą tego urządzenia odkryto, jakie obszary mózgowe uaktywniają się w chwili, gdy współodczuwamy. Okazuje się, że są to te same obszary, które odpowiadają za przeżywanie bólu lub smutku.
SKĄD BIERZE SIĘ EMPATIA?
Wynalezienie fMRI oznaczało ogromny skok w badaniu empatii. Dzięki tej technologii uczeni mogą np. poszukać odpowiedzi na pytanie, czy empatia jest wrodzona i jak wyglądają nasze empatyczne odczucia w stosunku do osób, których nie znamy, jak i tych, które codziennie widzimy np. na ekranie telewizora. Odpowiedzi na te pytania poszukuje zespół amerykańskich neurologów z Uniwersytetu Yirginia w Charlottesville pod kierownictwem Jamesa Coana.
JA, BLISKI, OBCY...
W badaniu wzięły udział 22 osoby. Wszystkie zostały podłączone do rezonansu magnetycznego. Badanych poddawano drobnym wstrząsom elektrycznym, co wywoływało lęk, widoczny dzięki urządzeniu. Rezonans rozpoznał podwyższoną aktywność w trzech obszarach mózgowych. Jednak to był tylko początek badania. W kolejnych fazach uczeni powiedzieli, że wstrząs elektryczny będzie wysyłany do bliskich osób badanych (krewnego, partnera czy przyjaciela). W trzeciej fazie to samo czekało osoby zupełnie obce dla uczestników badania.
DRUGI GŁĘBOKO W NAS
Zgodnie z oczekiwaniami najgorzej wypadli obcy. Zagrożenie, że mogą zostać poddani wstrząsom elektrycznym wprawdzie wywarło wpływ na wcześniej wytypowane ośrodki mózgu, ale ich aktywność była naprawdę niewielka. Co ciekawe, prawie taka sama aktywność mózgu wystąpiła przy strachu o osoby bliskie, jak i o samych siebie. Jakie wnioski wyciągnęli amerykańscy uczeni? Osoby bliskie stają się częścią nas. To nie tylko metafora czy lotne porównanie poetyckie, ale empiryczna rzeczywistość - wyjaśnia Coan. Według uczonych jest to jedna z naszych adaptacji ewolucyjnych. Zagrożenie oznacza ryzyko, że coś stracimy. Gdy tylko rozwiniemy relacje przyjacielskie i nasi przyjaciele staną się w pewnym sensie cząstką nas samych,mamy uczucie, że coś zyskujemy - mówi Coan.
Komentarze
0 comment