views
Pielgrzymka Jana Pawła II zbliżała się do końca, ostatnim punktem było spotkanie z młodzieżą na Jasnej Górze. W spełnienie prośby generała zaangażował się sekretarz papieski ks. Stanisław Dziwisz. Jan Paweł II zgodził się spotkać z generałem Skalskim na terenie klasztoru jasnogórskiego. Stanisław Skalski błyskawicznie wyruszył samochodem z Warszawy do Częstochowy. Na obrzeżach miasta dostał eskortę policjantów na motocyklach i dzięki temu udało mu się dostać do klasztoru. Rozpoczęło się nocne spotkanie papieża z młodzieżą, nie było pewne, czy Ojciec Święty znajdzie czas. Nagle ksiądz Dziwisz podszedł do generała Skalskiego i powiedział, że papież spotka się z nim o północy!
To był znak życia
I tak się stało. Ojciec Święty przywitał się z generałem słowami "Słyszałem wiele o pana bohaterstwie w czasie wojny". Po chwili obaj oddalili się. Świadkowie widzieli, jak Jan Paweł II wysłuchuje słów Stanisława Skalskiego. Na koniec położył rękę na ramieniu generała, spojrzał mu w oczy i powiedział "To był znak życia!".
Przeczytaj również: Skąd biorą się sny i dlaczego śnimy?
Uczestnicy tego niezwykłego spotkania rozeszli się w milczeniu. Jeszcze tej samej nocy Zbigniew Zieliński poprosił generała o ujawnienie, jaką to tajemnicę przekazał papieżowi. Generał westchnął, po czym zaczął snuć opowieść.
"Po wojnie siedziałem w więzieniu we Wronkach w celi śmierci. Do tej samej celi wsadzili jakiegoś hitlerowca. Zwierzał mi się, że zrobił wiele krzywdy Polakom, ale teraz żałuje tego, co źle uczynił. Pewnego dnia rano mówi do mnie: "Stasiu, razem siedzimy w tym okrutnym więzieniu. Mnie rozstrzelają, ale ty przeżyjesz. Śniło mi się, że Polska kiedyś będzie wolna od komunizmu, a Polak będzie papieżem. Ty doczekasz tego cudu". Generał Skalski mówiąc to, z trudem krył wzruszenie. "Wtedy przyjąłem to z niedowierzaniem. Ale kiedy wyszedłem z więzienia, często wracałem do tego snu". Kiedy usłyszałem przez radio komunikat, że kardynał Karol Wojtyła został wybrany Ojcem Świętym, z radości miałem łzy w oczach. Jednocześnie przypomniałem sobie więzienie we Wronkach i rozmowę z tym Niemcem. Moim pragnieniem życia było, aby to wszystko opowiedzieć Ojcu Świętemu - i tak się stało".
Generał Stanisław Skalski był tym polskim pilotem, który jako pierwszy zestrzelił niemiecki samolot 1 września 1939 r. Zmarł w 2004 r. O tajemniczej przepowiedni i jego niezwykłym spotkaniu z papieżem na Jasnej Górze wiedzieli tylko jego najbliżsi przyjaciele.
Przeczytaj również: Analiza snów na własną rękę: Jak prowadzić dziennik snów oraz jak interpretować sny
Widziałem ogromne fale...
Był pierwszy dzień świąt 25 grudnia 2004 r., kiedy zadzwonił do mnie poruszony kolega z warszawskiego radia. Znajomi wiedzą, że zajmuję się zjawiskami niewyjaśnionymi i zbieram przypadki proroczych snów. Chodziło mu o przerażający sen, bardzo realny, wręcz graniczący z rzeczywistością. Widział ogromną falę, która wdziera się na plażę pełną palm i porywa ludzi. Słyszał rozpaczliwe krzyki porywanych przez wodę i wiedział, że potęga żywiołu zniszczy wszystko na swojej drodze. Obudził się zlany potem. Chciał się upewnić, czy sen może oznaczać, że Polskę zaleje jakaś ogromna fala. Wyjaśniłem mu, że sny prorocze się zdarzają, ale przecież na naszych plażach nie ma palm Następnego dnia, 26 grudnia 2004 r. o godzinie 01:58:53 czasu warszawskiego nastąpiło gigantyczne trzęsienie ziemi, które wywołało ogromne fale tsunami, które uderzyły w wybrzeża kilku państw Azji Południowo-Wschodniej, a później Afryki. Zginęło 300 tysięcy osób. Nie mam wątpliwości, że w jakiś niezrozumiały sposób mój znajomy otrzymał we śnie wizję tego, co zdarzyło się dzień później. Dlaczego akurat on? Tutaj, w Polsce? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi.
Mężczyzna w turbanie
W czasie wojny do obozu w Ravensbrück trafiła pewna młoda Niemka. Przez długi czas poddawana była niesamowicie bolesnym eksperymentom medycznym. Pod koniec 1943 r. postanowiła rzucić się na ogrodzenie pod napięciem, by popełnić samobójstwo i skrócić cierpienia.
Pewnego wieczoru udała, że kładzie się spać. Zamierzała około północy wymknąć się na dziedziniec, aby wykonać swój zamiar. Ale mimo wysiłków, żeby nie zasnąć, zapadła w sen. Przyśnił jej się starszy mężczyzna w białym turbanie, ubrany na biało, który uśmiechając się z czułością, powiedział, żeby nigdy nie próbowała samobójstwa. Na pytanie dlaczego tak cierpi, nie chciał udzielić odpowiedzi, ale gdy nalegała, rzekł: "Chodź ze mną". Sceneria zmieniła się. Znaleźli się w lochach, gdzie wielu nagich ludzi było torturowanych przez zakapturzonych mnichów. Jeden z zakonników był szczególnie okrutny i wyraźnie czerpał przyjemność z zadawania tortur. "O Boże, gdzie jesteśmy?" - zapytała kobieta, a mężczyzna w turbanie odrzekł: "W kazamatach hiszpańskiej inkwizycji. Ten tam, który tak lubi męczyć ludzi, to ty." Sceneria się zmieniła i znaleźli się w tym samym miejscu co poprzednio. Starzec powiedział: "Ale nie martw się córko, to potrwa jeszcze tylko parę dni". I rzeczywiście - trzeciego dnia już nie zabrali jej do szpitala, zaś po tygodniu została zwolniona z obozu.
W połowie 1945 r. wyemigrowała do Południowej Afryki. Na początku lat 50. została zaproszona na obiad do pewnej rodziny. Na ścianie jadalni zobaczyła... fotografię człowieka ubranego na biało w białym turbanie. "Kto to jest?!" - zawołała. Wyjaśniono jej, że to mistrz Sawan Singh, zmarły w 1948 r.
Komentarze
0 comment